2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Rozdział I Żywot Świętej Kingi

ROZDZIAŁ I

ŻYWOT ŚWIĘTEJ KINGI



 

            Sławny ród Arpadów sprawował na Węgrzech władzę książęcą a potem królewską przez ponad 400 lat - od IX do początku XIV wieku. Dziadek św. Kingi, król Andrzej II, rządził narodem węgierskim w latach 1205-1235. Miał on dwu synów i jedną córkę: Kolomana, który był królem halickim a potem zarządcą południowej części Węgier zwanej Kroacją; Belę, który objął władzę królewską po ojcu i jako król Bela IV rządził Węgrami w latach 1235-1270; oraz Elżbietę, żonę księcia lotaryńskiego, która w cztery lata po swojej śmierci, w r. 1235, została zaliczona w poczet świętych.

            Około r. 1222 Bela IV zawarł związek małżeński z Marią Laskaris, córką cesarza greckiego Teodora I.

            Na skutek sporu, jaki Bela prowadził ze swoim ojcem Andrzejem o władzę w królestwie węgierskim, doszło do takiej sytuacji, że Bela w obawie przed utratą życia musiał opuścić Węgry i schronić się w Austrii. Fakt ten wywołał oburzenie w świecie chrześcijańskim, a to z tego powodu, że Bela jako następca tronu opuścił własną żonę, pozostawiając ją na dworze królewskim ojca. Miało to miejsce w drugim dziesiątku lat XIII wieku.

            Papież Honoriusz III w celu usunięcia zgorszenia i pogodzenia księcia z ojcem oraz żoną szukał interwencji u biskupów węgierskich i możnych obywateli tegoż kraju. Starania papieża odniosły skutek i Bela powrócił na Węgry.

            Z małżeństwa Beli IV i Marii Laskaris przyszło na świat dziesięcioro dzieci: Bela, Stefan, Małgorzata - zmarła jako jedenastoletnia dziewczynka, Kinga, Anna, Konstancja, Katarzyna - zmarła w wieku lat 5, Elżbieta, Małgorzata - zaliczona w poczet świętych oraz Jolenta.

            Szczególne przeżycia towarzyszyły Marii w czasie ciąży i porodu św. Kingi, za co wielbiła Boga.

            Córka królewicza Stefana Maria wyszła za mąż za Karola, króla Sycylii i z tego małżeństwa urodził się syn Ludwik franciszkanin, późniejszy biskup, zaliczony w r. 1316 przez papieża Jana XXII w poczet świętych.

            Natomiast Anna wyszła za mąż za Roczysława księcia Kroacji; Kinga została poślubiona księciu krakowsko - sandomierskiemu Bolesławowi, synowi Leszka Białego a bratu bł. Salomei; Konstancja wyszła za mąż za księcia ruskiego Lwa; Jolenta za księcia Wielkopolski, Bolesława zwanego Pobożnym; Elżbieta została poślubiona księciu bawarskiemu[1] Ottonowi; Małgorzatę zaś rodzice oddali do klaszto­ru domini­kanek.

            W XIII wieku Węgry uchodziły za najpotężniejsze i najbogatsze państwo w Europie, dlatego para królewska uważała małżeństwa swoich córek raczej za okazję do umocnienia i zapewnienia mu ochrony przed grożącym najazdem Tatarów, aniżeli za związki odpowiadające pozycji majątkowej i politycznej swojego kraju. Taką postawę para królewska zajmowała zwłaszcza w stosunku do Konstancji, Kingi a potem Jolenty.

            Rodzice Kingi byli gorliwymi i praktykującymi katolikami, dbali o spełnianie praktyk religijnych, zabiegali o umocnienie wiary wśród podwładnych, za co odnoszono się do nich z uznaniem.

            Papież Grzegorz IX nazwał króla Belę IV "królem najbardziej chrześcijańskim i księciem katolików". Tenże sam papież podkreślał zasługi królowej Marii i jej troskę o utwierdzenie w wierze tych, którzy odłączyli się od Kościoła katolickiego.

            Wprawdzie jeszcze za życia św. Franciszka przybyli na Węgry pierwsi jego duchowi synowie, ale para królewska była bardziej związana z zakonem św. Dominika. Dominikanie pełnili obowiązki kapelanów i spowiedników na dworze królewskim, a nawet funkcje legatów pary królewskiej na Węgrzech.

            Królowa wiele czasu poświęcała na wychowanie dzieci. Król, bowiem spełniając swoje obowiązki był bardziej zajęty sprawami publicznymi, troską o swoich podwładnych, o pokój i bezpieczeństwo kraju i dlatego mniej czasu poświęcał rodzinie.

            W królewskim rodzie Arpadów byli ludzie dobrzy i źli, święci i okrutnicy, dlatego należy być dalekim od twierdzenia, że św. Kinga zawdzięcza swoją osobistą świętość tym wartościowym członkom rodu jak święci: Stefan, Władysław, Ludwik, Elżbieta, Jadwiga, Małgorzata, bł. Jolenta i zmarła w opinii świętości siostra Kingi Konstancja.

            Obok tych ludzi świętych, w rodzie Arpadów żyli tacy, jak król Stefan, brat bł. Kingi, który w walce o władzę królewską, ze swym ojcem Belą IV okazał on i jego wojska bardzo wiele bezwzględności i okrucieństwa. Syn Stefana, Władysław postępował podobnie. Matkę swoją królową Elżbietę, z którą prowadził zaciętą wojnę, po odniesionym nad nią zwycięstwem przez dłuższy czas trzymał w podziemnej ciemnicy. Prywatne życie króla Władysława charakteryzowało się pijaństwem i rozpustą. Upominany przez papieża Mikołaja III zaprzysiągł poprawę, ale szybko wrócił do dawnych występków.

            Ród Arpadów panujący na Węgrzech przez przeszło 400 lat przedstawiał wielkie ścieranie się dobra ze złem, heroicznej cnoty z wielkimi grzechami.

            Przyszła, osobista świętość Kingi nie była zatem czymś już wyniesionym z rodzinnego domu, ani jakimś darem z góry jej danym, lecz wynikiem jej własnej współpracy z łaską Bożą, następstwem długich lat dobrowolnej abnegacji, pokonywania przeszkód życiowych i przeciwności, cierpliwego znoszenia cierpień. Nie można tu oczywiście przeoczyć świątobliwego wpływu pobożnej Grzymisławy, teściowej Kingi, ani też stryjenki bł. Salomei oraz tych jakichś pedagogów i wychowawców na dworze książęcym, którzy swoim wpływem kształtowali charaktery, sumienia, dusze Bolesława Wstydliwego i Kingi.

            Źródła historyczne podają różne daty przyjścia na świat św. Kingi. Jan Długosz w swojej historii /Annales Libri XII ks. VI, s.284-285/ podaje, że św. Kinga urodziła się w r. 1204, w życiorysie św. Kingi podaje, że Kinga przyszła na świat w roku 1234 /Opera Omnia, Vol. I, c. I, s.192/.

            Tę datę podaje również najstarszy żywot św. Kingi lecz nie wprost, ale stwierdzając, że św. Kinga przybyła do Polski w celu zaślubienia księcia krakowsko - sandomierskiego Bolesława w r. 1239 a mając 5 lat pod kierunkiem swojej teściowej postępowała z cnoty w cnotę /Vita Sanctae Kyngae, cap. IV, s. 688, v. 21/.

            Niektóre źródła historyczne i żywotopisarze podają nadto jeszcze inną datę urodzenia św. Kingi, a mianowicie rok 1224.

            Data ta jest nie do przyjęcia, gdyż w tym czasie ojciec św. Kingi przebywał poza granicami kraju i nie kontaktował się ze swoją żoną, obawiając się zemsty ze strony swego ojca, z którym prowadził walkę o władzę na Węgrzech.

            Źródła historyczne najbardziej wiarygodne jak Roczniki Traski, Franciszkańskie i Małopolskie podają jako datę urodzenia św. Kingi rok 1234. Datę roku 1224 trzeba stanowczo odrzucić, chociaż niektórzy historycy ją podają a co dziwne nawet Bibliotheca Sanctorum wydana w Rzymie w r. 1964 błędnie podaje datę urodzenia św. Kingi jako rok 1224 /T.IV, col. 400/.

            W oparciu o Roczniki Traski i Małopolski możemy ustalić bliższą datę urodzenia św. Kingi a mianowicie między dniem 19 lutego a 5 marca. Ta ostatnia data wydaje się najbardziej prawdziwa. Mimo iż przez parę wieków siostry klaryski starosądeckie obchodziły pamiątkę narodzin swojej fundatorki w dniu 4 marca, to jednak źródła historyczne i badacze tychże źródeł wskazują na dzień 5 marca jako dzień narodzin Świętej.

            Nie posiadamy konkretnych źródeł historycznych mówiących o pierwszych latach życia św. Kingi w rodzinie królewskiej na Węgrzech. Z życiorysów św. Elżbiety Węgierskiej św. Jadwigi Śląskiej możemy z dużym prawdopodobieństwem wnioskować o zwyczajach, jakie wówczas panowały na dworze królewskim na Węgrzech. Do tych zwyczajów należały: troska, by nowonarodzone dziecko jak najszybciej otrzymało Sakrament Chrztu św. W połączeniu ze Chrztem św. dziecko otrzymywało Komunię św. pod postacią Wina, w pokoju dziecka odprawiała się codziennie Msza św. W rodzinie królewskiej był także zwyczaj odmawiania codziennie wspólnych modlitw, w których oprócz członków rodziny królewskiej brali udział urzędnicy i posługujący na dworze królewskim. Dzieci od najmłodszych lat wprowadzano w praktykę cnót chrześcijańskich, a szczególnie serca ich przepajano duchem modlitwy, gotowości spełniania uczynków miłości i miłosierdzia.

            Słusznie, więc możemy przypuszczać, że w takim duchu była wychowywana i formowana od zarania swego życia św. Kinga.

            Ponieważ od r. 1235 ojciec św. Kingi Bela IV przejął po swoim ojcu władzę królewską na Węgrzech, a brat jego Koloman utraciwszy władzę królewską w Haliczu zarządzał Kroacją, nie wiadomo czy żona Kolomana bł. Salomea miała możność częstszego stykania się z św. Kingą. Trudno więc twierdzić, że już w czasie pierwszych lat dzieciństwa, kiedy św. Kinga przebywała na dworze swoich rodziców, św. Salomea wpływała na formowanie duchowej sylwetki św. Kingi.

            Na podstawie źródeł historycznych możemy twierdzić, że po roku 1243, kiedy to bł. Salomea po śmierci swego męża Kolomana przybyła do Polski na dwór książęcy swego brata, małżonka św. Kingi, Salomea odegrała wielką rolę w pogłębianiu duchowości franciszkańskiej w życiu św. Kingi. Między tymi dwiema niewiastami zadzierzgnęła się bardzo mocna więź duchowa, która przetrwała aż do śmierci bł. Salomei. Salomea i Kinga darzyły się prawdziwie chrześcijańską miłością, dzieliły się przeżyciami radosnymi i smutnymi, wspólnie wspierały się na drodze do doskonałości, w praktykowaniu cnót, w podejmowaniu różnorakich umartwień, w utwierdzaniu się na drodze zmierzającej do całkowitego zjednoczenia się z Bogiem.

            Po nagłej, nienaturalnej śmierci księcia krakowskiego i sandomierskiego Leszka Białego, która miała miejsce w r. 1227 jego syn Bolesław, mający objąć władzę w księstwie po ojcu liczył zaledwie jeden rok życia. O władzę w księstwie w imieniu małoletniego następcy tronu ubiegali się brat Leszka Białego Konrad Mazowiecki oraz książę śląski Henryk Brodaty.

            Poddani księcia Leszka Białego znali Konrada jako człowieka okrutnego, bezwzględnego i dlatego pragnęli, aby opiekę nad małoletnim księciem Bolesławem objął Henryk Brodaty. Pomiędzy pretendentami do władzy w księstwie krakowsko-sandomierskim trwały walki przez kilka lat, co odbiło się ujemnie na małoletnim księciu i jego matce Grzymisławie. Przez jakiś czas udało się Konradowi zapanować w księstwie krakowsko-sandomierskim po podstępnym pochwyceniu i uwięzieniu w Sieciechowie Bolesława i jego matki Grzymisławy.

            Udana ucieczka z więzienia, dzięki pomocy opata cysterskiego zmusiła Grzymisławę do osiedlenia się z Bolesławem w dalekim Sandomierzu, gdyż ich pobyt w Krakowie był poważnie zagrożony.

            Kiedy władzę w Krakowie objął Henryk Brodaty, a potem opanował także ziemię sandomierską, umieścił księcia Bolesława i jego matkę Grzymisławę na zamku w Skale, przekonując ich, iż przebywając w pobliżu Krakowa łatwiej znajdą pomoc i opiekę przed grożącym ich życiu niebezpieczeństwem. Książę Henryk Brodaty z tytułu opieki nad małoletnim następcą tronu korzystał z dochodów księstwa krakowsko-sandomierskiego, a księciu Bolesławowi i jego matce wyznaczał odpowiedni jego zdaniem fundusz na utrzymanie matki i syna wraz z dworem książęcym.

            W r. 1238 zmarł książę Henryk Brodaty. Powstało wtedy realne zagrożenie dla księcia Bolesława i jego matki ze strony księcia Konrada Mazowieckiego.

            Dlatego to myśląc o przyszłości księstwa i księcia krakowsko-sandomierskiego postanowiono Bolesława związać z silnym i mającym wpływ na politykę w Polsce królem węgierskim Belą IV, prosząc go, by zgodził się na zaślubienie Bolesława z jego córką Kingą. Bela IV liczył się z zagrożeniem Tatarów i dlatego zgodził się na to małżeństwo, gdyż Bolesław i inni książęta, za których Bela wydawał swoje córki mieli przyczynić się do ostrzeżenia w porę o ruchach i zagrożonych najazda­ch Tatarów. Kojarzenie małżeństw córek Beli IV z książętami ościennych krajów miało także za cel wzmocnienie sił wojskowych, które zapewniłyby skuteczne zwycięstwo nad Tatarami.

            Sprawy bogactwa, silnej władzy politycznej, rozległości kraju nie odgrywały tu wielkiej roli, gdyż w tym czasie książę Bolesław, a właściwie możni sprawujący władzę w jego imieniu ograniczali swoje kompetencje jedynie do księstwa sandomierskiego, gdyż księstwo krakowskie przechodziło zmienne koleje będąc raz pod władzą księcia śląskiego Bolesława Łysego, to znów księcia Mazowsza Konrada.

            Nie wiadomo, jaki wpływ na małżeństwo Bolesława z Kingą miała bł. Salomea siostra księcia Bolesława. Salomea była poślubiona Kolomanowi bratu króla węgierskiego Beli IV. Nie można całkowicie wykluczyć tego wpływu, gdyż bł. Salomea nie tylko znała dobrze sytuację panującą na dworze węgierskim, ale także pragnęła dobra dla swojego brata i matki Grzymisławy. Brak jest jednak źródeł historycznych stwierdzających udział bł. Salomei w kojarzeniu małżeństwa Bolesława z Kingą.

            Sam książę Bolesław w jednym z dokumentów z r. 1257 zaznaczył, że decyzję zawarcia małżeństwa podjął osobiście po zasięgnięciu rady biskupa krakowskiego Wisława i możnych baronów stanowiących jego książęcą radę. Nic natomiast nie wspomina o udziale w tej sprawie swej siostry Salomei.

            W r. 1239 Kinga w licznym orszaku i bardzo bogato wyposażona przez swoich rodziców przybyła do Polski. Rodzice dali jej posag w postaci złotych i srebrnych naczyń, pieniędzy i kosztownych szat o wartości 40 000 grzywien. Był to jak na owe czasy olbrzymi majątek.

            Naprzeciw orszaku św. Kingi wyszli Bolesław ze swą matką Grzymisławą w towarzystwie duchowieństwa, możnych i rycerstwa.

            Prawdopodobnie w Wojniczu, gdzie nastąpiło spotkanie przyszłej pary książęcej, miała miejsce uroczysta obietnica zawarcia małżeństwa św. Kingi z Bolesławem /matrimonium de futuro/, gdyż ze względu na małoletniość stron nie można było zawrzeć prawdziwego małżeństwa. Natomiast od uroczystego przyrzeczenia liczyło się skoligacenie z dworem węgierskim Bolesława z Belą IV i jego następcą.

            Z Wojnicza orszak książęcy udał się do Sandomierza. Grzymisława przy pomocy pedagogów zajęła się kształceniem i wychowaniem tak Kingi, jak i swego syna Bolesława liczącego wówczas 12 lat życia.

            Dzięki Grzymisławie Kinga poznawała język polski, pogłębiała znajomość języka łacińskiego, zdobywała potrzebną wiedzę dla przyszłej księżnej, czyniła postępy w cnotach chrześcijańskich. Mimo licznych zabiegów i starań Grzymisława nie potrafiła przekonać Kingi, że jako księżna powinna miłować bogactwo, dostojne zwyczaje dworu książęcego i kosztowny strój. Św. Kinga nie znajdowała w tym żadnego upodobania.

            Od wczesnego dzieciństwa św. Kinga zachowywała posty nakazane przez Kościół, nadto pościła w wigilię świętych: Jana Chrzciciela, Jana Ewangelisty, Mikołaja, Katarzyny, Małgorzaty.

            Już we wczesnym dzieciństwie ponad wszystko umiłowała cnotę czystości serca i szczególnie pragnęła ofiarować swe życie Bogu w dziewictwie. Kiedy pytała swoje rówieśnice o to, o co się modlą, one stwierdzały, że modlą się o dobrobyt, szczęście w życiu, zdrowie, bogactwo, a wtedy św. Kinga mawiała: "Ja o nic innego jak tylko o zachowanie nienaruszonego dziewictwa Boga proszę".

            Względnie spokojny tryb życia na zamku w Sandomierzu przerwała młodej parze książęcej wiadomość, że Tatarzy po czteroletniej walce i zdobyciu wielu grodów na Rusi stanęli w styczniu 1241 r. na granicy Węgier i Polski.

            Na wiadomość o zdobyciu przez Tatarów Lublina i Zawichostu Bolesław wraz z Kingą, księżną Grzymisławą oraz orszakiem książęcym opuścił Sandomierz w przekonaniu, że w Krakowie znajdzie bezpieczne schronienie. W dniu 18 marca 1241 r. rycerstwo polskie opierając się nawale tatarskiej poniosło wielką klęskę. Nie znali systemu wojennego Tatarów, którzy udając ucieczkę, podstępnie otaczali przeciwników i mordowali ich bezlitośnie. Na wieść o klęsce pod Chmielnikiem koło Szydłowa, Bolesław z Kingą, Grzymisławą i towarzyszącym mu orszakiem udał się na Węgry licząc na pomoc i schronienie u króla Beli IV.

            Tymczasem Węgry po przegranej bitwie nad rzeką Sajo w dniu 11 kwietnia 1241 r., w czasie, której na skutek odniesionych ran zginął Koloman, brat króla Beli IV, pokryły się zgliszczami, świeciły pustką.

            Według twierdzeń Długosza para książęca przez jakiś czas przebywała w obronnym zamku w Pieninach, a potem na Morawach, prawdopodobnie w klasztorze cystersów w Welehradzie, o czym świadczyłby przywilej księcia Bolesława znany jedynie z potwierdzenia przez króla Wacława II z r. 1295 nadający temu klasztorowi prawo pobierania corocznie pewnej ilości soli z żupy solnej w Bochni, co mogło być spłaceniem długu wdzięczności przez księcia.

            Mimo, że Tatarzy opuścili Polskę i Węgry, to jednak walki piastowiczów o tron w księstwie krakowsko-sandomierskim nie sprzyjały powrotowi pary książęcej do kraju.

            Książę Konrad Mazowiecki zająwszy ziemię krakowską odbudował zniszczony przez Tatarów zamek, który podobnie jak całe miasto, z wyjątkiem kościoła św. Andrzeja, uległ tatarskiemu zniszczeniu, rozpoczął srogie rządy w ziemi krakowskiej. Konrad charakteryzował się okrucieństwem, chęcią uciskania podwładnych, pragnieniem bogactwa poprzez wyzysk podwładnych.

            W roku 1242 zmarł biskup krakowski Wisław, a jego następcą został wybrany Prandota z Białaczewa. Nowy biskup był zwolennikiem prawowitego władcy Krakowa, księcia Bolesława, i dlatego pod wpływem biskupa możni księstwa zdecydowali się szukać księcia Bolesława, by sprowadzić go do Krakowa.

            W kwietniu 1243r. para książęca przybyła na ziemię krakowską. Biskup, możni i poddani księstwa oddali cześć księciu Bolesławowi i św. Kindze, zobowiązując się do posłuszeństwa parze książęcej. Wykorzystując chwilową nieobecność księcia Konrada zdobyli zamek książęcy na Wawelu, utwierdzając przez to władzę nowego prawowitego księcia.

            Po zwycięstwie odniesionym nad wojskami Konrada Mazowieckiego pod Suchodołem, Bolesław i św. Kinga mogli spokojniej zamieszkać w Krakowie i kierować księstwem krakowsko-sandomi­erskim.

            Chociaż Konrad Mazowiecki przez przeciąg czterech lat, aż do samej śmierci nie mogąc pogodzić się z zaistniałymi faktami, nie zaprzestawał nękania księstwa krakowsko-sandomierskiego podjazdami, niszczeniem miejscowości i plonów, to jednak nie potrafił już odsunąć od panowania Bolesława.

            Po objęciu władzy w księstwie przez Bolesława zachodziła potrzeba odnowy kraju i odbudowy go po wielkich zniszczeniach, jakich dokonali Tatarzy oraz książę Konrad Mazowiecki. Nie można było odzyskać skarbu księstwa zrabowanego przez Konrada. Dlatego książę Bolesław zwrócił się do św. Kingi, by podobnie jak w chwili najazdu Tatarów użyczyła mu z własnego posagu materialnej pomocy na wyposażenie wojska, pożyczyła obecnie także na odbudowę kraju. Kinga nie odmówiła pożyczki, ale zażądała zobowiązania, że Bolesław, w określonym czasie zwróci jej dług.

Dzięki tej materialnej pomocy księstwo krakowsko-sandomierskie zaczęło się odradzać, podnosić materialnie, coraz bardziej zaludniać.

            Prawdopodobnie w roku 1246 lub w następnym odbyły się uroczystości związane z zawarciem rzeczywistego małżeństwa pary książęcej, w Krakowie na Wawelu. W tym bowiem czasie obydwie strony osiągnęły kanoniczny wiek, wymagany w Kościele katolickim w owych czasach, do zawarcia małżeństwa.

            W uroczystościach ślubnych i weselnych brali udział biskupi, książęta, baronowie i ich rodziny. Przez cały tydzień trwały uroczystości weselne.

            Ponieważ zamek na Wawelu i zamek w Sandomierzu nie nadawały się do zamieszkania, gdyż nie zostały całkowicie usunięte skutki zniszczeń dokonanych przez Tatarów, dlatego para książęca wraz z księżną Grzymisławą, zamieszkała w obronnym zamku w widłach rzek Wisły i Nidy, w Nowym Korczynie.

            Jeszcze w czasie uroczystości weselnych św. Kinga, korzystając z nieuwagi uczestników, spędzała wiele czasu w odosobnieniu i na modlitwie, prosząc gorąco Boga, by mogła w małżeństwie zachować dziewictwo.

            Kiedy więc jednego dnia książę Bolesław prosił św. Kingę, by jako małżonka wyraziła swoje życzenie, a on spełni je natychmiast, wtedy św. Kinga nie prosiła o złoto czy srebro, nie o bogactwa czy posiadłości, nie o kosztowne szaty czy perły, ale o to, by na cześć Stworzyciela Świata zachowali przez jeden rok czystość w małżeństwie. Bolesław z miłości ku Kindze zgodził się na to. Św. Kinga z wdzięczności Bogu, że może przynajmniej jeszcze rok trwać w dziewictwie, po zamieszkaniu na zamku w Nowym Korczynie, jeszcze gorliwiej się modliła, częściej pościła, nocami nawiedzała kościół św. Mikołaja, wypełniała uczynki miłosierdzia opiekując się chorymi, trędowatymi, udzielając pomocy materialnej ubogim.

            Znaczną część czasu po ślubie spędzała św. Kinga ze swą teściową księżną Grzymisławą. Książę Bolesław często przebywał poza Korczynem, sprawując swoją władzę rządzenia i sądzenia w różnych miejscowościach, nadto lubił polowania, które przeciągały się na całe tygodnie. Stąd rzadko przebywał na zamku wraz z małżonką.

            Św. Kinga uprosiła u swojej teściowej Grzymisławy, by mogła zamieszkać w odrębnej części zamku, aniżeli Grzymisława, na co otrzymała zgodę. Od tego czasu mogła swobodnie wychodzić nocą do pobliskiego kościoła św. Mikołaja, gdzie długo pozostawała na modlitwie. Wiedzieli o tym pedagog Mikuła i matrona Przecława. W kościele św. Kinga modliła się klęcząc na posadzce, bez obuwia, a bardzo często dopiero nad ranem wracała na zamek.

            Prawdopodobnie po ślubie i weselu odbytym w Krakowie św. Kinga odwiedziła swoich rodziców na Węgrzech. Rodzice bardzo ucieszyli się tymi odwiedzinami i okazywali córce wiele życzliwości.

            W tym czasie, kiedy św. Kinga przebywała na Węgrzech, jeden z dostojników królewskich imieniem Paweł zaprosił do siebie na ucztę możnych kraju na czele z królem Belą IV. Św. Kinga dowiedziała się, że w czasie uczty postanowiono dokonać zamachu na życie jej ojca. Dlatego wstąpiwszy do domu Pawła wraz ze swoją świtą obezwładniła zamachowców, wskazując na niecne zamiary gospodarza uczty.

            W czasie podróży po Węgrzech król Bela IV pokazywał swej córce św. Kindze naturalne źródła dochodów królestwa. Między innymi zwiedzali bogate kopalnie soli. Św. Kinga prosiła ojca, by ofiarował jedną kopalnię dla jej kraju, który cierpi na brak soli. Król Bela IV ofiarował swej córce kopalnię soli w Marmorusz, skąd przez jakiś czas przywożono wozami sól do Polski.

            Z biegiem lat przy pomocy górników węgierskich, a może francuskich braci cystersów lub górników niemieckich udoskonalono eksploatację soli kamiennej w Bochni i Wieliczce.

            Dawniej w tych miejscowościach zdobywano sól poprzez warzelnie słonych wód, a częściowo w postaci brył kamiennych. Sól w tych miejscowościach znana była na przeszło sto lat przed urodzeniem się św. Kingi, ale Tatarzy zniszczyli całkowicie Bochnię i Wieliczkę, a ludność albo wymordowali, albo uprowadzili ze sobą w jasyr, dlatego też nie było wiadomo dokładnie, w którym miejscu należy poszukiwać większych złóż kamiennej soli.

            Przy pomocy doświadczonych górników sprowadzonych z obcych krajów udało się odnaleźć bogate złoża kamiennej soli i dobrze je eksploatować, co przyczyniło się znacznie do zasilenia skarbca książęcego a potem królewskiego.

            W drugim roku małżeństwa św. Kinga usilnie błagała męża, by zachowali czystość nie korzystając z praw małżeńskich na cześć Najświętszej Maryi Panny. Książę Bolesław pozytywnie ustosunkował się do prośby małżonki, ale chciał by to zostało tajemnicą.

            Kinga w tym czasie jeszcze bardziej pomnażała modlitwy, częściej pościła zwłaszcza we wszystkie wigilie świąt Matki Bożej i w soboty. Coraz bardziej przejawiała swoją gorliwość w spełnianiu dobrych uczynków opiekując się chorymi i trędowatymi, odwiedzając chorych w szpitalach i w domach prywatnych. Tak postępowała w Nowym Korczynie, w Sandomierzu, oraz w Krakowie. A czyniła to wszystko z takim usposobieniem jakby samemu Chrystusowi Panu świadczyła usługi.

            Kiedy upłynął drugi rok od zawarcia małżeństwa, św. Kinga prosiła męża Bolesława, by jeszcze przez jeden rok mogli zachować czystość w małżeństwie ku czci św. Jana Chrzciciela.

            Książę Bolesław nie chciał się na to zgodzić. Czynił św. Kindze wyrzuty, że podstępnie odwodzi go od spełnienia słusznych praw małżeńskich, nie myśli o następcy tronu, o dobru księstwa, o pokładanej w niej nadziei poddanych, że da im następcę po Bolesławie.

            Św. Kinga była głęboko przekonana, że dziewictwo jest bardziej miłe Bogu, aniżeli korzystanie z praw małżeńskich, że jest czymś wyższym i doskonalszym aniżeli życie w małżeństwie i dlatego pragnęła zachować dziewictwo aż do śmierci. Być może pod wpływem księcia spowiednik przekonywał św. Kingę, że wiele niewiast jak św. Helena, Elżbieta, Jadwiga zostało świętymi, ale one spełniały obowiązki małżeńskie wydając na świat potomstwo i przysparzając Kościołowi dobrych a nawet świętych synów i córki. Św. Kinga cierpiała także na skutek niezadowolenia z własnej postawy przejawiającego się w życiu i postępowaniu ukochanej teściowej Grzymisławy, która bardzo pragnęła mieć wnuka, ze strony baronów stanowiących radę książęcą, a oczekujących prawowitego następcy po księciu Bolesławie, a także ze strony tych, którzy w imieniu podwładnych domagali się potomstwa od pary książęcej i prawowitego dziedzica w księstwie krakowsko-sandomierskim.

            Książę widząc niezachwianą postawę Kingi zagroził jej, że sprowadzi na dwór książęcy nałożnice i św. Kinga będzie odpowiedzialną w swoim sumieniu za taki stan rzeczy, gdyż odmawia własnemu mężowi słusznych praw małżeńskich. Po takim oznajmieniu książę Bolesław na dłuższy czas opuścił zamek w Nowym Korczynie.

            Był to najbardziej bolesny i trudny okres w życiu św. Kingi. Bliska jej sercu bł. Salomea od r. 1245, kiedy to w czasie kapituły franciszkanów w Sandomierzu otrzymała habit zakonny św. Klary z rąk prowincjała, przebywała w Sandomierzu na zamku zabiegając o fundację i wyposażenie klasztoru klarysek oraz o budowę i kościoła, i szpitala, którego wyposażenie miało służyć chorym i starcom oraz utrzymaniu bł. Salomei i jej towarzyszek. Jakkolwiek fundacja w Zawichoście pierwszego domu zakonnego klarysek w Polsce stanowiła przedmiot troski bł. Salomei i pary książęcej, to jednak oddalenie i nowy styl życia utrudniał św. Kindze kontakt z bł. Salomeą, brakowało jej utwierdzenia w przekonaniu, że wybiera właściwą drogę, pragnąc dozgonnego dziewictwa w małżeństwie.

            Nie znajdowała św. Kinga zrozumienia, a tym bardziej pociechy u swej teściowej Grzymisławy, nie zaznała także życzliwości w otoczeniu dworu książęcego. Jedynie Chrystus, którego była oblubienicą był dla niej w tych trudnych chwilach pociechą i osłodą.

            Dlatego to w tym trudnym dla siebie okresie życia jeszcze usilniej oddawała się modlitwie i nocnemu czuwaniu, jeszcze bardziej umartwiała swoje ciało, ofiarniej służyła chorym i potrzebującym. W szczególny sposób błagała św. Jana Chrzciciela, by uprosił u Boga zmianę stanowiska jej męża Bolesława, aby mogła żyć jako dziewica w małżeństwie.

            Jednego razu, w czasie modlitwy objawił się św. Kindze św. Jan Chrzciciel i zapowiedział, że w krótkim czasie powróci do Nowego Korczyna książę Bolesław, podejmie ją z wielką życzliwością i spełni jej wewnętrzne pragnienia, by mogła do końca życia zachować skarb dziewictwa.

            Tak też się stało jak zapowiedział św. Jan Chrzciciel. Książę zmienił swoje stanowisko, zgodził się na niekorzystanie z praw małżeńskich, a św. Kinga w celu podtrzymania w sobie cnoty dziewictwa złożyła w kościele franciszkanów na ręce prowincjała Ojca Bartłomieja profesję Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Podobną profesję złożył książę Bolesław w katedrze wawelskiej na ręce biskupa Prandoty. Odtąd za obopólną zgodą para książęca postanowiła zachowywać czystość, nie korzystając do końca życia z praw małżeńskich.

            Św. Kinga podróżując po księstwie często odwiedzała Sandomierz, wpływała na swego męża Bolesława, by hojnie wyposażył szpital sióstr klarysek w Zawichoście, by czuwał nad szybkim wykończeniem budowy klasztoru i kościoła mającego służyć siostrom klaryskom, chorym i starcom oraz franciszkanom, którzy zobowiązali się spełniać posługi duchowe wobec sióstr i ich podopiecznych.

            Zachowane po dzisiejszy dzień dokumenty wymownie świadczą o tym, jak para książęca przyczyniała się skutecznie do powstania pierwszego klasztoru sióstr klarysek w Małopolsce.  Praca przy budowie klasztoru, kościoła, szpitala i innych budynków znacznie się przeciągała. Dopiero w roku 1257 w nowym klasztorze zamieszkały i rozpoczęły swoją działalność kontemplacyjno-apostolską bł. Salomea wraz z klaryskami sprowadzonymi z Czech do Zawichostu.

            Jeszcze tego samego roku bł. Salomea przeniosła częściowo swój klasztor do Skały pod Krakowem, nazywając nowy klasztor Skałą Najświętszej Maryi Panny. bł. Salomea decyzję swoją uzasadniała tym, że w Zawichoście trudno jest prowadzić życie bogobojne w spokoju, gdyż klasztor narażony jest na najazdy Litwinów, Jadźwingów, a przede wszystkim Tatarów. Papież, Aleksander IV wyraził zgodę na przeniesienie się klarysek do Skały, przytaczając w swoim piśmie te argumenty, które w prośbie do papieża przedstawiła bł. Salomea.

            W roku 1245 legat papieża Innocentego IV, franciszkanin Jan de Piano del Carpine, w drodze do chana tatarskiego zatrzymał się w Krakowie. Zetknął się wtedy z biskupem Prandotą i księżną Grzymisławą, prawdopodobnie spotkał się także z parą książęcą, z Bolesławem i Kingą. Legat był jednym z najbliższych uczniów św. Franciszka. Od tej daty możemy zauważyć większą więź Grzymisławy i pary książęcej z franciszkanami, chociaż franciszkanie przebywali w Krakowie już od roku 1237.

            Wielkie zasługi położyła św. Kinga w przeprowadzeniu kanonizacji św. Stanisława, biskupa i męczennika. Usilnie wpływała na swego męża Bolesława, by nie szczędził ofiar i własnego autorytetu, by proces kanonizacyjny doprowadzić do skutku. Nie możemy w tym wypadku wykluczyć wpływu na św. Kingę, bł. Salomei, franciszka­nów i dominikanów.

            W latach 1243 - 1245, na skutek coraz to nowych cudów, jakie miały miejsce na grobie św. Stanisława, biskup krakowski Prandota postanowił dokonać wyniesienia spod posadzki kościoła doczesnych szczątków biskupa Stanisława męczennika i umieścić je w miejscu, gdzie łatwiej będą mogły odbierać publiczną cześć. Prandota jako biskup krakowski usilnie zabiegał o to, by jak najrychlej doprowadzić do kanonizacji biskupa Stanisława. W tym czasie Wincenty z Kielc napisał pierwszy żywot biskupa i męczennika Stanisława.

            W 1250 r. dokonano spisu cudów w formie protokołów zawierających również zeznania osób, które doznały cudów i świadków tychże cudów. Stało się to za uprzednim działaniem papieża Innocentego IV, który wyznaczył specjalną komisję w osobach arcybiskupa gnieźnieńskiego Pełki, biskupa wrocławskiego Tomasza i opata lubiąskiego Henryka. Komisja miała za zadanie zbadać cuda, jakie zdarzyły się za wstawiennictwem Stanisława, biskupa i męczennika.

            Sporządzony protokół zawieźli do Rzymu Jakub ze Skareszowa i mistrz Gerard, w otoczeniu dominikanów i franciszkanów. Papież nie zadowolił się przedstawionym protokołem i wysłał do Polski franciszkanina, Jakuba z Veletrii, aby zebrany materiał uzupełnił badaniem tekstów pisanych o Stanisławie, zbadaniem kultu i opinii świętości.

            Praca została ukończona w 1252 roku. Sporządzono nadto nowy, znany do naszych czasów spis cudów i ta sama delegacja, co poprzednio wyruszyła do Rzymu, by przedstawić papieżowi nowy materiał dowodowy.

            W dniu 17 września 1253 r. papież Innocenty IV dokonał kanonizacji św. Stanisława w kościele św. Franciszka w Asyżu.

            Obydwie delegacje, koszta związane z procesem kanonizacyjnym, utrzymanie delegatów poza granicami księstwa, w znacznej mierze finansowała para książęca, a szczególnie św. Kinga szczodrze wspierając materialnie i duchowo wszystko, co miało związek z kanonizacją św. Stanisława.

            Św. Kinga bardzo radośnie przeżywała wieść o kanonizacji i prawdopodobnie wraz z biskupem Prandotą witała delegację wracającą z kanonizacji św. Stanisława.

            Uroczystości pokanonizacyjne w Polsce biskup Prandota wyznaczył na dzień 8 maja 1254 r.

            W uroczystościach tych wzięli udział: nuncjusz papieski Opizo, arcybiskup gnieźnieński Pełka, biskupi: wrocławski Tomasz, poznański Bogusław, płocki Andrzej, litewski Wit, ruski Gerard wraz z gospodarzem diecezji krakowskiej biskupem Prandotą.

            Dynastię piastowską reprezentowali: Bolesław Wstydliwy książę krakowsko-sandomierski, Kazimierz książę kujawsko-łęczycki, Przemysław wielkopolski, Ziemowit mazowiecki.

            Wśród niezliczonej liczby duchowieństwa i wiernych znajdowali się także wierni z Węgier i Czech.

            Po tych uroczystościach wzmaga się szczodrobliwość pary książęcej Bolesława i św. Kingi na rzecz katedry i kapituły krakowskiej oraz duchowieństwa i zakonów. Z tego też roku /1254/, pochodzi fundacja św. Kingi kościoła parafialnego w Bochni. W tworzeniu nowych fundacji i uzupełnianiu istniejących zaznaczyła się działalność księcia Bolesława, nie działo się to bez wpływu jego małżonki św. Kingi na niego.

            W rodzinie królewskiej na Węgrzech panował zwyczaj, że dzieci panujących wychowywały się i kształciły albo w jakimś klasztorze, albo też na dworze królewskim czy książęcym w innym kraju. Rodzice św. Kingi postanowili, by najmłodszą córką Jolentą zajęła się jej starsza siostra Kinga. Dlatego posłano Jolentę na dwór krakowski.

            Zwłaszcza matka, wiedząc dobrze jak świątobliwy żywot prowadzi św. Kinga, jak wielkie posiada uznanie dla swych cnót i jak wielki szacunek budzi u swoich podwładnych, którzy ją częściej matką niż władczynią nazywają, była spokojną, że pod czujnym i dobrym okiem Kingi, Jolenta wyrośnie na wartościową osobę.

            Kiedy Jolenta przybyła na dwór książęcy w Krakowie, brała udział w rozmaitych nabożeństwach, pogłębiała prawdy wiary, praktykowała akty cnót chrześcijańskich, poznawała polskie obyczaje. Zawsze wzorem była dla niej starsza siostra św. Kinga.

            W roku 1256 św. Kinga ze swym małżonkiem Bolesławem przeżywała radość z powodu zawarcia związku małżeńskiego Jolenty z Bolesławem Pobożnym, księciem kaliskim. Po uroczystościach weselnych jeszcze przez dwa lata Jolenta przebywała na dworze książęcym w Krakowie. Utwierdzona w cnotach, jako księżna wielkopolska wprowadziła na swoim dworze podobny styl życia jak to praktykowała u św. Kingi.

            Dobro, które przekazała św. Kinga swej rodzonej siostrze, zaowocowało nie tylko w życiu Jolenty, ale także w życiu Bolesława Pobożnego, ich dzieci oraz podwładnych.

            Rok 1257 zaznaczył się wieloma ważnymi faktami w historii księstwa krakowsko-sandomierskiego. Do ważnych faktów historycznych należały: odbudowa Krakowa, lokata Krakowa na prawie magdeburskim, powstanie największego rynku ze wszystkich miast europejskich, możliwość zaludnienia miasta przez ludność pochodzenia niemieckiego, rozwój rzemiosła i handlu.

            W dobie odbudowy kraju po zniszczeniach tatarskich i walkach podjazdowych księcia Konrada Mazowieckiego, potrzeba było wielu wysiłków, by kraj umocnić, odbudować, by zażywał spokoju i dobrobytu.

            W tych latach zaznacza się ze strony pary książęcej znaczna pomoc klasztorom benedyktyńskim, cysterskim, franciszkańskim. Pod wpływem św. Kingi, Bolesław Wstydliwy dokonuje licznych darowizn.

            W roku 1257 na zjeździe w Nowym Korczynie, w którym to zjeździe brali udział książęta Mazowsza i Wielkopolski, pod wpływem biskupa Prandoty i baronów, książę Bolesław Wstydliwy, zobowiązany do zwrotu św. Kindze zaciągniętej pożyczki z jej posagu na odbudowę kraju, nie mógł w określonym czasie zwrócić zaciągniętego długu. W zamian za pożyczkę ofiarował św. Kindze ziemię sądecką, z której dochodów miała czuć się usatysfakcjonowana. Książę Bolesław zastrzegł jednak sobie, że ziemia sądecka nie może w przyszłości stać się ziemią obcego narodu, zwłaszcza Węgier.

            Po otrzymaniu ziemi sądeckiej św. Kinga nie mogła natychmiast zająć się darowizną, gdyż w tym czasie realizowa­ła się fundacja klarysek w Zawichoście, a potem w Skale pod Krakowem. Księstwo krakowsko-sandomierskie wymagało zabiegów i troski ze strony św. Kingi, by w nim panował ład, porządek, a przede wszystkim sprawiedliwość.

            Książę Bolesław był łatwo przekupny, zwłaszcza, gdy chodziło o psy i ptactwo ułatwiające łowy, nie wnikał w decyzje sędziów, co powodowało krzywdę najniższych warstw społecznych, nieposiadających środków materialnych na przekupywanie sędziów.

            W wielu wypadkach św. Kinga osobiście zjawiała się przed trybunałem sędziowskim, broniła najbardziej pokrzywdzonych i uciskanych, domagała się sprawiedliwości od wydających wyroki, liczenia się ze słusznymi uprawnieniami w stosunku do każdego człowieka.

            Po przeniesieniu się sióstr klarysek do Skały, świątobliwa księżna Grzymisława przeniosła się na zamek w Krakowie. Dotychczas przebywała w Zawichoście, w pobliżu swej ukochanej córki bł. Salomei. Skoro Salomea przeniosła się do Skały, Grzymisława chcąc przebywać w pobliżu, zamieszkała na zamku wraz z parą książęcą.

            W roku 1258 Grzymisława dokonała ziemskiego żywota. Zgodnie z jej wolą, po odprawieniu nabożeństwa żałobnego w katedrze wawelskiej, zwłoki Grzymisławy przewieziono do Zawichostu i tam w kościele franciszkanów zostały pochowane.

            Św. Kinga była związana z Grzymisławą mocnym uczuciem szacunku, miłości i wdzięczności. Świadczą o tym teksty dokumentów fundacyjnych na rzecz kościołów czy zakonów, w których prawie zawsze znajduje się wzmianka, że fundacji dokonuje w celu wiecznego zbawienia duszy Grzymisławy, czy też mówi ogólnie, że fundacja ma za cel uproszenie wiecznego zbawienia rodziców Kingi i Bolesława.

            W roku 1259 - 1260 Tatarzy znów napadli na Małopolskę. Zniszczyli wiele zamków obronnych, grodów, kościołów, klasztorów, a wielu poddanych Bolesława Wstydliwego zamordowali lub wzięli w jasyr.

            Bolesław wraz z małżonką, św. Kingą schronili się w warownym zamku księcia sieradzkiego Leszka Czarnego w Sieradzu.

            Tatarzy nie zdobyli zamku na Wawelu, dotarli do granic Śląska i poprzez Węgry zawrócili do swojej krainy.

            W roku 1262 św. Kinga uczestniczyła w zjeździe Bolesława Wstydliwego i Bolesława Pobożnego w Dankowie. Celem zjazdu było wyciągnięcie praktycznych wniosków ze sposobu walki i zniszczeń jakich dokonali Tatarzy oraz szukanie sposobu skutecznego odparcia Tatarów w razie ponownego ich najazdu. Omawiano także na zjeździe sprawę sojuszu Polski z Węgrami, który to sojusz św. Kinga zawsze starała się podtrzymywać dostrzegając w nim znaczne korzyści dla narodu polskiego.

            Po roku 1262 św. Kinga prowadzi ożywioną działalność na rzecz kanonizacji Jadwigi Śląskiej. Zapoznaje się z jej żywotem, cudami, co zostało ujawnione przez żywotopisarza po przeprowadzeniu procesu kanonizacyjnego.

            Mając na uwadze fakt, jak wiele dobrego w życiu Kościoła i państwa sprawiła kanonizacja św. Stanisława biskupa krakowskiego, św. Kinga zabiegała o to, by jej dalsza krewna Jadwiga, także została zaliczona w poczet świętych, co może skutecznie przyczynić się do podniesienia wiary, a także lepszych stosunków politycznych z księstwami śląskimi.

            Pobyt pary książęcej w czasie najazdu Tatarów na zamku w Sieradzu przyczynił się do bardziej zażyłych stosunków z księciem sieradzkim Leszkiem Czarnym.

            W roku 1265 Leszek Czarny pojął za żonę siostrzenicę św. Kingi, a zarazem siostrę królowej Czech, Gryfinę. Od tego czasu Bolesław Wstydliwy zaczął traktować Leszka Czarnego jak swego syna.

            Baronowie i podwładni księstwa krakowsko-sandomierskiego od roku 1260 mieli podejrzenie przeradzające się w pewność, że para książęca nie pozostawi im dziedzica na tronie, a następcą tronu chyba zostanie Leszek Czarny.

            Tymczasem na Węgrzech coraz bardziej zaostrzał się konflikt o władzę w państwie pomiędzy starzejącym się królem Belą IV, a jego synem, następcą tronu, Stefanem. Stefan miał coraz więcej zwolenników, a na drodze, sięgając po władzę, okazywał się bezwzględnym i bardzo okrutnym.

            W celu złagodzenia konfliktu w roku 1266 nastąpiło w Budzie spotkanie wszystkich córek i wnuczek Beli IV wraz z ich mężami. W zjeździe tym brała także udział św. Kinga ze swym mężem Bolesławem Wstydliwym. Nie wiadomo, jaki wpływ miała na resztę rodziny św. Kinga, ale historia mówi, że Bela IV utrzymał się przy władzy i rządził narodem węgierskim aż do swojej śmierci.

            W dniu 20 września 1266 r. zmarł w opinii świętości biskup krakowski Prandota z Białaczewa. Był to człowiek życzliwy, oddany i wierny, wielki przyjaciel dworu książęcego. Bardzo często przebywał on na dworze książęcym w Krakowie i w Nowym Korczynie, uczestniczył w obradach, jakie prowadził książę Bolesław z innymi książętami i baronami swego księstwa. Prandota był dobrym doradcą, przewidującym politykiem, a przede wszystkim mężem Bożym, utwierdzającym parę książęcą w pielęgnowaniu cnót chrześcijańskich i spełnianiu dobrych uczynków.

            Nic też dziwnego, że św. Kinga wraz ze swym mężem Bolesławem bardzo boleśnie przeżyli śmierć biskupa Prandoty. Bolesław był przekonany, że w śmierci biskupa krakowskiego on sam osobiście poniósł niepowetowaną stratę.

            Św. Kinga ożywiała w tej sytuacji w sobie i w swoim małżonku, wielkie zaufanie do Opatrzności Bożej. Przecież nie tak dawno, bo zaledwie trzy miesiące temu, kiedy księstwu krakowsko-sandomierskiemu zagrażała klęska ze strony księcia ruskiego, Swarnona, św. Kinga nie przestawała się modlić o zwycięstwo oręża polskiego nad wojskami ruskimi. W czasie modlitwy ukazali się jej dwaj mężczyźni okryci w białe szaty twierdząc, że oręż polski odniesie zwycięstwo. Oświadczyli, że są świętymi, Gerwazym i Protazym i że zostali wysłani przez Boga na pocieszenie pary książęcej. Rzeczywiście, zwycięstwo nad księciem ruskim było sprawdzeniem się zapowiedzi z modlitewnej wizji św. Kingi. 

            Na miejsce zmarłego biskupa Prandoty książę Bolesław Wstydliwy zaplanował swojego sekretarza, Pawła z Przemankowa. Wiedząc o tym, członkowie Kapituły Krakowskiej, do których należał wybór nowego biskupa, nie chcieli się sprzeciwiać swemu wielkiemu dobroczyńcy i w dniu 9 października 1266 r. wybrali Pawła na biskupa krakowskiego. Paweł jako człowiek świecki w następnym roku przyjął w ciągu ośmiu dni wszystkie stopnie święceń kapłańskich wraz z sakrą biskupią w Lelowie.

            Po śmierci biskupa Prandoty, św. Kinga coraz częściej odwiedzała bł. Salomeę, przebywającą w klasztorze w Skale pod Krakowem. Prowadziła z nią duchowe rozmowy, wspierała materialnie klasztor. W roku 1268 bł. Salomea coraz bardziej niedomagała na zdrowiu, a potem całkiem zległa na łożu boleści. Fakt ten sprawił, że św. Kinga stawała się częstym gościem w klasztorze w Skale. Salomei Kinga zawdzięczała bardzo wiele, dzięki rozmowom i radom Salomei, Kinga stawała się umocniona na drodze zachowania dziewictwa w małżeństwie, prowadziła życie zgodne z zasadami Ewangelii w duch św. Franciszka, umiłowała i praktykowała ubóstwo, pokutę, życie bogate w miłość i miłosierdzie. Jakkolwiek św. Kinga, podobnie jak bł. Salomea, traktowała śmierć jako przejście po nagrodę do Umiłowanego Chrystusa, to jednak sam fakt zbliżającej się rozłąki przeżywała boleśnie.

            Św. Salomea zmarła w dniu 10 listopada 1268 r. Tymczasowy pogrzeb z udziałem pary książęcej odbył się w Skale i tam w kościele klasztornym złożono doczesne szczątki Salomei.

            Uroczyste przewiezienie doczesnych szczątków bł. Salomei ze Skały do Krakowa, po wybudowaniu specjalnego grobowca w kościele franciszkańskim w Krakowie przez Bolesława Wstydliwego, nastąpiło w  dniu 22 maja 1269 r.

            W tej powtórnej ceremonii pogrzebowej brało udział duchowieństwo, osoby zakonne i wierni na czele z księciem Bolesławem i św. Kingą oraz księciem Wielkopolski Bolesławem Pobożnym wraz z małżonką, Jolentą.

            Rok 1270 zaznaczył się w życiu św. Kingi przykrymi i radosnymi przeżyciami. W tym bowiem roku pożegnali się z życiem doczesnym jej ojciec król Bela IV i matka pochodząca z rodu greckich cesarzy.

            Kiedy na dwór książęcy w Nowym Korczynie przybył spowiednik bł. Salomei Boguchwał, wygłosił przy okazji kilka kazań o życiu i cudach bł. Salomei, jakich Bóg dokonał za wstawiennictwem tejże zakonnicy, nie tylko w miejscu, gdzie spoczywają jej doczesne szczątki, ale także w innych miejsco­wościach, gdzie wierni wzywają z ufnością jej wstawiennictwa. Te kazania dla św. Kingi były wielką strawą duchową, napełniającą jej serce radością i wdzięcznością ku Bogu.

            W połowie roku 1270 św. Kinga ze swoim mężem Bolesławem witała w Krakowie na zamku wawelskim swojego brata, króla Węgier Stefana V. Przybył on pod pozorem oddania czci relikwiom św. Stanisława, by odnowić przymierze polsko-węgierskie. Szukał bowiem u Bolesława Wstydliwego orężnego wsparcia przeciw ościennym wrogom.

            Wizyta króla Węgier okazała się skuteczną, gdyż jeszcze w tym samym roku Bolesław Wstydliwy wsparł orężnie króla Stefana V w wojnie z królem czeskim Przemysławem Ottokarem.

            Wyprawa wojenna dała Bolesławowi odczuć, że słabną znacznie jego siły i dlatego po powrocie do kraju publicznie wyznaczył na swego następcę Leszka Czarnego, księcia sieradzkiego. Decyzji tej sprzeciwił się biskup krakowski Paweł z Przemankowa. Obawiał się on bowiem, że Leszek będzie germanizował Małopolskę. Leszek sprzyjał ludności niemieckiej, przywdziewał szaty na wzór Niemców, ulegał wpływom duchownych pochodzenia niemieckiego.

            Pod wpływem biskupa krakowskiego powstał spisek przeciwko księciu Bolesławowi Wstydliwemu. Spiskowcy chcieli sprowadzić do Krakowa księcia śląskiego Władysława Opolskiego i osadzić go na tronie książęcym w Krakowie. Książę Bolesław pokonał spiskowców pod Bogucinem, uniemożliwiając im sprowadzenie Władysława Opolskiego, a przy pomocy orężnej Leszka Czarnego i Bolesława Pobożnego oraz Konrada Czerskiego pokonał wojska księcia śląskiego.

            W tym czasie, kiedy Bolesław Wstydliwy brał udział w wyprawie wojennej węgiersko-czeskiej, kiedy tłumił spisek i prowadził wojnę z wojskami księcia opolskiego, św. Kinga coraz intensywniej zabiegała o podniesienie poziomu gospodarczego ziemi sądeckiej, której panią z woli swego męża została jeszcze w roku 1257.

            Przede wszystkim Kinga zabiegała o to, by jak najszybciej zaludnić ziemię sądecką, skutecznie przyczyniła się do rozwoju i podniesienia kultury rolniczej, skutecznie popierała rozwój handlu i rzemiosła. W tym celu, by handel szybko się rozwijał Kinga wystarała się u swego męża o zwolnienie z cła kupców sądeckich w całym księstwie krakowskim. Nadto nadała lokatę na prawie magdeburskim miastu i wsiom.

            Św. Kinga znając dobrze stanowisko biskupa Pawła wobec decyzji jej męża odnośnie następcy tronu, razem z mężem okazywała biskupowi krakowskiemu pewnego rodzaju rezerwę. Żywotopisarze mówią nawet o konflikcie pomiędzy parą książęcą, a biskupem krakowskim. Jeśli istniał taki konflikt został rozwiązany za pośrednictwem jednego z kanoników Kapituły Krakowskiej. Św. Kinga mając przed oczyma świetlaną postać poprzednika na stolicy biskupiej w Krakowie, musiała wiele cierpieć z powodu postawy biskupa Pawła, gdyż jako wierna córa Kościoła była świadomą, że winna przedstawicielom hierarchii kościelnej okazywać cześć, szacunek i uległość.

            Za życia Bolesława Wstydliwego, który surowo ukarał spiskowców, biskup Paweł nie podejmował już machinacji przeciwko władcy, księciu Bolesławowi. Jednak jak wskazują źródła historyczne był to tylko okres pewnego rodzaju wyciszenia, by po śmierci Bolesława z jeszcze większą zaciętością występować przeciw prawowitemu następcy tronu książęcego, Leszkowi Czarnemu.

            Tymczasem św. Kinga w trosce o ziemię sądecką zabiegała o podniesienie dobrobytu mieszkańców tej ziemi, o wprowadzenie ładu i sprawiedliwości, o podniesienie poziomu religijnego i moralnego swoich podwładnych. Przede wszystkim starała się prawnie uporządkować to, co otrzymała przez przyznane jej przywileje. Zabiegała o to, by sędziowie nie byli przekupni, by kierowali się ustanowionym prawem i sprawiedliwością. Starała się być raczej matką aniżeli panią i władczynią, chociaż w dokumentach zwykła się podpisywać mianem Pani ziemi sądeckiej. Św. Kinga czuwała nad tym, by urzędnicy sumiennie spełniali powierzone im obowiązki, chroniła krzywdzonych przez urzędników, zabiegała także o podniesienie poziomu religijnego i moralnego poddanych przez zagęszczenie sieci parafialnej, zwiększenie liczby duszpasterzy, spowiedników i kaznodziejów na ziemi sądeckiej.

            W roku 1279 poważnie zaniemógł książę Bolesław Wstydliwy. Św. Kinga z wielką troską pielęgnowała chorego męża, a otoczenie dochodziło do przekonania, że księżnej zależy na tym, by jej małżonek mógł jak najrychlej życie swoje poświęcać dla dobra księstwa i swoich podwładnych.

            W dniu 7 grudnia 1279 r. zmarł książę Bolesław Wstydliwy. Przy jego łożu były św. Kinga i bł. Jolenta, wdowa po Bolesławie Pobożnym, który zmarł 13 kwietnia 1279 r. Jolenta po załatwieniu spraw związanych z pogrzebem męża i zapewnieniu materialnej przyszłości swoim dzieciom oraz wychowankom, nad którymi sprawowała opiekę, przeniosła się do Krakowa, by zamieszkać na dworze książęcym swej siostry św. Kingi.

            Jak zaznacza żywotopisarz, w chwili śmierci Bolesława Wstydliwego św. Kinga poczuła się wyzwoloną od więzów, które utrudniały jej całkowite poświęcenie się Bogu. Troski bowiem związane ze sprawami doczesnymi księstwa, konflikty między książętami, bitwy, najazdy, wojny, troska o zaludnienie i odnowienie zniszczonego kraju nie sprzyjały w nawiązaniu ścisłego i wyłącznego kontaktu z Bogiem.

            Po śmierci Bolesława baronowie i możni księstwa, dostrzegając w św. Kindze wielką roztropność, energię życiową, zdecydowaną wolę, osobistą świętość, troskę o podwładnych, pragnęli, by ona objęła władzę w księstwie, gdyż będzie to lepsze dla podwładnych, niżby miał księstwem rządzić Leszek Czarny.

            Biskup krakowski Paweł był wyrazicielem tej myśli baronów i możnych. Św. Kinga zdecydowanie odmówiła przyjęcia władzy w księstwie.

            W tym też celu, by podwładni nie mieli żadnych wątpliwości, w dniu pogrzebu męża, św. Kinga wraz ze swoją siostrą bł. Jolentą, uczyniły sobie z prześcieradła, na którym umarł książę Bolesław Wstydliwy, welony zakonne i przywdziały je na głowy, by wszystkim było wiadomo, że odtąd tylko samemu Bogu w życiu zakonnym pragną służyć.

            Cała Małopolska bolała z tego powodu, że nie tylko straciła dobrego księcia, fundatora wielu instytucji kościelnych, ale i straciła świętą i dobrą żonę księcia, która opuszcza zamek książęcy w Krakowie, by dokonać żywota na ziemi sądeckiej.

            Po uroczystym pogrzebie św. Kinga rozdawszy posiadane majętności ubogim, wyruszyła do Sącza ze skromnym orszakiem przysługującym księżnej.

            Wobec takiej sytuacji baronowie znając dobrze wolę zmarłego księcia wyrazili zgodę, by książę sieradzki Leszek Czarny, objął panowanie w księstwie krakowsko-sandomierskim.

            Św. Kinga po przybyciu do Sącza zamieszkała prawdopodobnie w kasztelanii. Od momentu przybycia do Sącza myślała o zrealizowaniu swoich zamiarów, a mianowicie o ufundowaniu klasztoru dla stu zakonnic, w którym to klasztorze sama mogłaby dokonać reszty żywota.

            W dniu 6 lipca 1280 r. św. Kinga wydała akt fundacyjny, mówiący nie tylko o fundacji, o obowiązkach zakonnic przebywających w przyszłym klasztorze, ale także mając na uwadze regułę św. Klary zatwierdzoną przez papieża Urbana IV, która pozwalała klasztorowi na posiadanie dóbr doczesnych przy zachowaniu osobistego ubóstwa, zobowiązującego do życia bez własności, wyposażyła przyszły klasztor bardzo szczodrze, zapisując mu miasto Sącz i 29 wsi wraz z prawem poboru cła i wszystkimi prawami administracyjnymi i sądowniczymi, jakie dotychczas na ziemi sądeckiej przysługiwały samej św. Kindze.

            Na swoje osobiste potrzeby zastrzegła sobie św. Kinga coroczną wypłatę 200 grzywien lanego srebra z dochodów wyżej wymienionego cła.

            W związku z aktem fundacyjnym św. Kinga spotkała się z ostrym sprzeciwem ze strony księcia Leszka Czarnego, który pragnął zredukować do minimum własność Kingi jako pani sądeckiej lub przynajmniej ograbić ziemię sądecką. Czynił więc podjazdy na ziemię sądecką, niszczył mienie, krzywdził mieszkańców Sądecczyzny. Św. Kinga bardzo cierpiała z tego powodu, wiele modliła się i czekała cierpliwie na właściwe rozwiązanie problemu.

            Biskup krakowski Paweł przebywając w Sączu obiecał św. Kindze, że dołoży starań, by doprowadzić do ugodowego porozumienia się Leszka Czarnego z św. Kingą.

            Książę Leszek Czarny obawiał się, że autorytet Kingi na ziemi sądeckiej znacznie wzrośnie, powiększą się posiadłości klasztorne i wtedy trudno już będzie ograniczyć zakres fundacji dokonywany przez Kingę. Na razie książę Leszek Czarny wstrzymał przechodzenie klarysek z klasztoru w Skale do Sącza, których część już znalazła się w klasztorze sądeckim. Wbrew woli księcia kardynał Mateusz wizytujący domy zakonne w Polsce pozwolił klaryskom na dowolne przenoszenie się z klasztoru w Skale do Sącza. Miało to miejsce w roku 1281.

            W dniu 30 października 1280 Leszek Czarny wystawił dokument w Czchowie, w którym zobowiązał się, że nie będzie na przyszłość nękał ziemi sądeckiej i nie będzie niepokoił Kingi. Na zakończenie sporu św. Kinga zrzekła się wszelkich praw do innego majątku, jaki jej przysługiwał jako wdowie po księciu Bolesławie Wstydliwym, wykluczywszy posiadanie ziemi sądeckiej.

            Znając dobrze charakter Leszka Czarnego, św. Kinga nie miała pewności czy ugoda i związane z nią warunki zostaną dotrzymane. Zwróciła się, więc do Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie jej fundacji oraz wzięcia całego majątku klasztornego pod opiekę papieską.

            Św. Kinga wniosła swoją prośbę do papieża Mikołaja III za pośrednictwem biskupa krakowskiego Pawła oraz przełożonych zakonu franciszkańskiego.

            Zanim sprawa została załatwiona papież Mikołaj III zmarł. Prośba św. Kingi została załatwiona pozytywnie dopiero przez papieża Marcina IV pismem z dnia 5 lipca 1283 r. Odtąd, kto by naruszał lub ograniczał prawa i przywileje klasztoru, popadał w klątwę kościelną zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej.

            Budowa klasztoru i kościoła postępowała począwszy od przybycia św. Kingi do Sącza, jednak jak zaznacza biskup Paweł z Przemankowa, klasztor w r. 1281 nie był jeszcze ukończony. Natomiast kościół lub przynajmniej prezbiterium było gotowe dopiero w r. 1285, kiedy to arcybiskup Świnka nadał odpusty wiernym nawiedzającym ten kościół w niektóre święta w ciągu roku kościelnego.

            Chociaż ziemia sądecka została przekazana klasztorowi i to w znacznej mierze, to jednak administracja dóbr klasztornych pozostała nadal w ręku św. Kingi, a nie ksieni klasztoru. Władza ksieni ograniczała się do życia i dyscypliny wewnątrz klasztoru.

            Św. Kinga nadal wydawała dokumenty świadczące o tym, że prowadzi administrację majątków należących do klasztoru i stanowiących jego wyposażenie. Działo się to za zgodą i przyzwoleniem ksieni klasztoru.

            Z dokumentów wydanych przez św. Kingę w latach 1278 i 1288 wynika, że św. Kinga nadal miała przy sobie dwór książęcy i urzędników prowadzących jej kancelarię oraz służących do pomocy w zarządzaniu uposażeniem klasztoru.

            Możemy, więc twierdzić, że chociaż św. Kinga chętnie przebywała w klasztorze sądeckim, uczestniczyła w duchowych ćwiczeniach sióstr zakonnych, to jednak w tym czasie jeszcze klaryską nie była i dlatego w związku z administracją dóbr klasztornych mogła swobodnie poruszać się poza obrębem klasztoru.

            Za takim stanem rzeczy przemawia fakt, że ani książę Leszek Czarny w dokumencie z r. 1280 nie nazywa św. Kingi zakonnicą, ani też papież Marcin IV w swoim dokumencie z dnia 5 lipca 1283 r. nie czyni wzmianki o przynależności św. Kingi do zakonu św. Klary.

            Dopiero 20 grudnia 1288 r. św. Kinga w dokumencie wydanym przez siebie zaznacza, że jest zobowiązana do posłuszeństwa w zakonie św. Franciszka, znaczy to, że w tym roku rozpoczęła zakonny nowicjat, który ukończyła na początku następnego roku. Inny dokument wystawiony przez św. Kingę świadczy, że w dniu 24 kwietnia 1289 r. św. Kinga złożyła profesję zakonną, a welon zakonny otrzymała z rąk biskupa krakowskiego Pawła z Przemankowa.

            W dokumentach wystawionych przez św. Kingę po roku 1289 nie znajdujemy już dawnych tytułów książęcych, ale św. Kinga nazywa w nich siebie pokorną służebnicą Chrystusa w habicie św. Franciszka lub siostrą z zakonu św. Klary.

            Tak więc trzeci najazd Tatarów na Polskę w r. 1287 św. Kinga przeżywała jako fundatorka klasztoru sądeckiego. Była ściśle związana z zakonnicami sądeckimi, ale sama jeszcze zakonnicą nie była.

            W czasie najazdu Tatarów wraz z 70 zakonnicami, duchowieństwem, rycerzami i garstką ludności schroniła się na zamku w Pieninach. Tam przez jakiś czas broniono się przez atakiem Tatarów, a św. Kinga modlitwą swoją, dodawaniem otuchy przebywającym w murach zamku pienińskiego, starała się umocnić w sobie i w innych wielkie zaufanie w Opatrzność Bożą. Pomoc Boża przyszła w postaci odsieczy wojsk węgierskich.

            W tym czasie klasztor sądecki nie był jeszcze otoczony murem i dlatego nie zapewniał obronności czy bezpieczeństwa. Nic też dziwnego, że trzeba było chronić się ucieczką w bardziej bezpieczne miejsce.

            Po powrocie do Sącza św. Kinga zastała wprawdzie nienaruszony klasztor, ale spiżarnie i spichlerze zostały doszczętnie ograbione przez Tatarów. Miała więc wiele kłopotu, by zaspokoić potrzeby sióstr i ubogich, zgłaszający­ch się do furty klasztornej, aby prosić o pomoc.

            Po uporządkowaniu spraw materialnych związanych z wyposażeniem klasztoru, zapewnieniu franciszkanom nie tylko mieszkania, ale i zabezpieczeniu potrzeb materialnych, św. Kinga zdecydowała się rozpocząć prawdziwie życie zakonne pod posłuszeństwem miejscowej ksieni. Ksieni wyznaczyła jej mistrzynię w osobie siostry Anastazji, która miała wprowadzić św. Kingę w życie zgodnie z regułą św. Klary. Mistrzyni niewiele mogła dokonać na drodze praktyki cnót chrześcijańskich i zakonnych, gdyż św. Kinga od wielu już lat pod wpływem św. Salomei nauczyła się postępować w cnotach w duchu św. Franciszka z Asyżu.

            W życiu zakonnym św. Kinga charakteryzowała się szczególnym umiłowaniem modlitwy, surowym trybem życia, wielką pokutą i umartwieniem, praktyką podziwu godnej pokory. Zachowywała się nie jak księżna i fundatorka klasztoru, w którym przebywała, ale jako jedna z tych, która wszystkim siostrom służyć powinna. Podejmowała chętnie wszystkie obowiązki wyznaczane siostrom każdego tygodnia, ofiarnie służyła siostrom chorym, zimą paliła im w piecu, z chęcią opatrywała ich rany, najniższe posługi wobec sióstr chorych czyniła bez najmniejszej odrazy.

            Zanim św. Kinga została zakonnicą już uczestniczyła w niektórych ćwiczeniach duchownych wraz z zakonnicami. Najprawdopodobniej z tego okresu żywotopisarze zanotowali konflikty franciszkanów z św. Kingą na tle śpiewu w czasie odprawianej Mszy św. czy śpiewania pacierzy kapłańskich w uroczyste święta zakonne przez siostry klaryski, co dotychczas było przywilejem franciszkanów.

            Św. Kinga zapewniała franciszkanom całkowite utrzymanie w zamian za posługi duchowe klaryskom. Czasami w klasztorze sądeckim przebywało 30 zakonników. Chorym zakonnikom św. Kinga osobiście przyrządzała posiłki i zanosiła im do klasztoru. Mimo zapewnienia środków materialnych franciszkanie uważali się za ludzi spełniających posługi wobec bogatych sióstr klarysek. Nic też dziwnego, że okazywali niezadowolenie, plotkowali, a nawet rzucili oszczerstwo na św. Kingę.

            Kiedy św. Kinga chciała wprowadzić nowe zwyczaje odmienne niż te jakie panowały w innych klasztorach pomiędzy klaryskami a franciszkanami, ci ostatni stanowczo sprzeciwiali się temu.

            Kiedy jednego razu siostry klaryski zaczęły śpiewać pacierze kapłańskie o św. Klarze, franciszkanie chcieli opuścić kościół klarysek, gdyż śpiewanie należało do nich. Innym razem, kiedy siostry zaczęły śpiewać introit na początku Mszy św., franciszkanie ostentacyjnie wychodzili z kościoła, ale zawrócił ich kustosz krakowski, który w tym czasie przebywał w Sączu.

            Co więcej franciszkanie donieśli wyższym przełożonym, że św. Kingę łączy z jej spowiednikiem Boguchwałem grzeszna przyjaźń.

            To wielkie oszczerstwo było przedstawione w tak przekonywujący sposób, że prowincjał polecił spowiednikowi Boguchwałowi natychmiast opuścić Sącz i udać się do klasztoru w Gnieźnie.

            Św. Kinga bardzo cierpiała z powodu tego oszczerstwa, ale całą sprawę powierzyła Bogu i była przekonana, że Bóg weźmie ją w obronę i okaże braciom jej niewinność.

            Na miejsce spowiednika Boguchwała św. Kinga poprosiła o brata Odrzańca Czecha. Piotr Odrzaniec były gwardian w Pradze, odznaczał się wielką świętością życia, mądrością, doświadczeniem. Znał dobrze język niemiecki i polski.

            Jako dobry spowiednik i obserwator życia poszczególnych sióstr, szybko przekonał się o tym, jak bardzo świątobliwe życie prowadziła św. Kinga, jak wiele czasu poświęca na modlitwę, a często w czasie modlitwy wpada w ekstazy, jak wiele czyni dobrego w otoczeniu. Dlatego też domagał się, by franciszkanie sądeccy naprawili krzywdę, jakiej się dopuścili wobec św. Kingi poprzez oszczerstwo.

            Bóg wziął w obronę swoją służebnicę i w krótkim czasie brat Boguchwał znowu powrócił do Sącza, aby służyć św. Kindze swoją radą i doświadczeniem jako kierownik duchowy.

            Do św. Kingi przebywającej w murach klasztornych w Sączu dochodziły bolesne wieści natury politycznej. Biskup krakowski Paweł zaczął wichrzyć przeciwko prawowitemu władcy krakowsko sandomierskiemu Leszkowi Czarnemu. W r. 1282 biskup zorganizował spisek przeciwko księciu, pragnąc, by władzę w księstwie krakowsko sandomierskim piastował stryjeczny brat Leszka Czarnego Konrad Czerski. Spisek został wykryty a spiskowcy surowo ukarani. Wrogie nastawienie niektórych możnych ulegających wpływom biskupa krakowskiego jednak nadal się rozwijało. Toteż, kiedy biskup Paweł w r. 1283 wpadł w ręce Leszka Czarnego, ten polecił biskupa zakuć w kajdany i przewieźć do Sieradza, gdzie jako więzień księcia, zmuszony był przebywać w więziennym lochu.

            Książę Leszek Czarny niewiele przejmował się klątwą kościelną jaka na niego spadła za uwięzienie biskupa, nie reagował na interwencję episkopatu polskiego i przez dwa lata więził biskupa Pawła.

            Uwolnienie swoje z więzienia biskup Paweł przypisywał cudownemu wstawiennictwu u Boga św. Kingi, która bardzo cierpiała z tego powodu, że hierarcha kościoła katolickiego pozbawiony swobody działania cierpi jako więzień, przeżywa wielkie upokorzenie, oderwany jest od swojej owczarni. Św. Kinga nie mogła ścierpieć poniżenia i hańby pomazańca Bożego, nie chciała być obojętną wobec interdyktu w księstwie krakowsko sandomierskim, który pozbawiał wiernych możliwości uczestniczenia we Mszy św. i korzystania z Sakramentów świętych poza wypadkami konieczności.

            Chociaż interwencja św. Kingi u Leszka Czarnego w sprawie biskupa Pawła napotykała na znaczne trudności, to jednak udało się jej wpłynąć na księcia, by uwolnił biskupa, a biskup Paweł tą interwencję uważał za cud Boga dokonany na skutek wstawiennictwa św. Kingi.

            Chociaż św. Kinga wiedziała, że biskup krakowski Paweł nie zawsze prowadził życie godne swojego stanu, to jednak wychowana w duchu św. Franciszka, który polecał szanować i czcić wszystkich kapłanów ze względu na to, że są piastunami, sprawcami i rozdawcami Najświętszej Eucharystii, jednak zabiegała przede wszystkim o to, by tym szacunkiem i czcią otaczać krakowskiego hierarchę.

            Nie bez znaczenia dla św. Kingi starającej się u Leszka Czarnego o wolność dla biskupa Pawła była troska o dobro duchowe wiernych pozbawionych na czas uwięzienia biskupa pełnej posługi duszpasterskiej.

            Po uwolnieniu biskupa Pawła umocniła się opozycja przeciwko księciu Leszkowi Czarnemu, dlatego to w dniu 3 maja 1285 r. książę Leszek rozpętał wielką wojnę domową i w bitwie pod Bogucicami krwawo rozprawił się z wojskami Konrada Czerskiego, któremu udało się zbiec z pola walki z nielicznym oddziałem wojskowym.

            Św. Kinga bardzo boleśnie przeżyła tę bratobójczą wojnę, która zamiast jednoczyć dzielnice polskie, wprowadziła wielką nienawiść i oddaliła na wiele lat sprawę zjednoczenia dzielnicowego, zmierzającą do umocnienia całej ojczyzny.

            Początkiem grudnia 1287 r. miał miejsce trzeci najazd Tatarów na Polskę. Po raz pierwszy w historii, walki polsko-tatarskie wykazały ducha obronnego Polaków. Oparli się oni bowiem wojskom tatarskim, które nie zdobyły ani Sandomierza, ani Krakowa.

            W tym czasie książę Leszek Czarny szukał schronienia i wydatniejszej pomocy na Węgrzech, a Tatarzy zniszczyli znacznie tereny księstwa krakowsko-sandomierskiego, paląc i rabując, mordując i biorąc w jasyr ludność polską.

            Ponieważ Tatarzy w drodze powrotnej z Krakowa zajęli ziemię sądecką, dlatego św. Kinga wraz z siostrą rodzoną Konstancją i 70 zakonnicami oraz garstką rycerstwa i okolicznej ludności schroniła się w obronnym i trudno dostępnym ze względu na położenie zamku w Pieninach.

            Oblężony przez Tatarów zamek pieniński otrzymał pomoc w postaci wojsk węgierskich pod wodzą magnata węgierskiego z rodu Beksa. Ponieważ lękano się walki na otwartej przestrzeni, dlatego oddziały węgierskie nękały Tatarów walkami podjazdowymi.

            W lutym 1288r. Tatarzy zrezygnowali z oblężenia zamku w Pieninach i zdobycia go. Najstarsze życiorysy św. Kingi podają, że w chwili oblężenia zamku św. Kinga okazała wiele energii, rozwagi duchowej, głęboką wiarę i ufność w Opatrzno­ść Bożą.

            Z chwilą rozpoczęcia prawdziwie zakonnego życia w klasztorze sądeckim św. Kinga czuła się zobowiązaną do całkowitej rezygnacji z praw książęcych, zachowania klauzury i usunięcia się od spraw doczesnych tego świata.

            Dopóki żył Leszek Czarny nikt nie niepokoił i nie naruszał praw odnośnie fundacji klasztoru w Sączu. Po śmierci Leszka Czarnego powstał spór o spadek po Leszku Czarnym. Nie obeszło się bez walk i rozlewu krwi. W związku z tym zaczęto budować zameczek Lemiesz nad Popradem, na terytorium Sącza stanowiącego własność św. Kingi, a potem klasztoru sądeckiego.

            Kiedy św. Kinga wyszła z klasztoru, aby upomnieć się o swoje prawa, miejscowy człowiek będący na służbie wojskowej, imieniem Piotr, wypuścił strzałę w stronę św. Kingi, strzała przeleciała tuż obok szyi Świętej. Kiedy człowiek ów został w walce ugodzony śmiertelnie, prosił, by go odniesiono do klasztoru. Św. Kinga długo i gorąco modliła się przy jego zwłokach, co wywołało wielkie zdziwienie, skoro zmarły kilka dni temu dokonał zamachu na życie Świętej. Ponieważ zmarły Piotr był chrześniakiem św. Kingi, dlatego oświadczyła siostrom, że miała objawione przez Boga, że żaden jej chrześniak nie umrze bez uprzedniego pojednania z Bogiem.

            Św. Kinga jako siostra zakonna, duchowa córka św. Franciszka i św. Klary, swoje obowiązki zakonne i ćwiczenia duchowe wypełniała z wielką gorliwością i jakby łatwością, chociaż nie wszystkie należały do łatwych. Jej życie zakonne stawało się coraz bardziej doskonaleniem tego, co było już uprzednio w niej dobre, szlachetne i święte.

            Jakkolwiek św. Kinga była rodowitą Węgierką, to jednak z wielką starannością pielęgnowała język polski, popierała kulturę polską. Nie tylko po przybyciu do Polski uczyła się języka polskiego, poznawała historię Polski i zwyczaje panujące w tym kraju, zwyczaje dworów książęcych.

            Po pierwszym najeździe Tatarów na Polskę, w latach czterdziestych XIII w. zaczyna się w Polsce kolonizacja z krajów niemieckich i to na wielką skalę. W związku z tym coraz więcej miast i wsi zostaje lokowanych na prawie magdeburskim. Element niemiecki zaczął coraz bardziej zagrażać kulturze polskiej, co przejawiało się zdecydowaną przewagą ludności niemieckiej na Śląsku, a także w niektórych miejscowościach centralnej Polski.

            Już w roku 1248 na synodzie legackim we Wrocławiu nakazano przyjmowanie do zakonów kandydatów narodowości polskiej, gdyż dla nich przede wszystkim powstały na terenie Polski klasztory.

Synod zobowiązał nadto duszpasterzy, by dobrze władali językiem polskim i w tymże języku głosili kazania i pouczali wiernych. Kto nie znał języka polskiego nie mógł być zaangażowany jako nauczyciel w szkole.

            Synod prowincja lny zwołany przez arcybiskupa Jakuba Świnkę w roku 1285 jeszcze mocniej podkreślił potrzebę ratowania kultury polskiej i pielęgnowanie jej, aby obcy element w Polsce nie stał się przyczyną wynarodowienia. 

            Dobrze rozumiała św. Kinga troskę episkopatu o kulturę polską. Sama zalecała przyjmowanie do klasztoru nie tylko panny pochodzenia szlacheckiego, jak to było wówczas praktykowane, ale także, proste dziewczęta, które nie znały i nie rozumiały języka łacińskiego, a nadto miały wielkie trudności w zdobyciu umiejętności czytania i pisania w języku polskim. Dla tego rodzaju sióstr św. Kinga wprowadziła modlitwy w języku ojczystym, zabiegała o to, by w języku polskim głoszono kazania i nauki ascetyczne dla zakonnic, a nawet postarała się o tłumaczenie psalmów na język polski.

            Na podstawie opisu cudów, jakie miały miejsce w życiu św. Kingi możemy z dużym prawdopodobieństwem twierdzić, że w Sączu przy klasztorze sióstr klarysek była szkoła dziewcząt, które w przyszłości miały być dobrymi żonami, matkami, działaczka­mi społecznymi, spełniającymi uczynki miłości i miłosierdzia, jednym słowem, by były dobrymi chrześcijankami, córami katolickiego Kościoła.

            Dziewczęta te trzeba było uczyć w języku polskim.

            Dobrze to rozumiała św. Kinga i dlatego nie tylko prowadziła szkołę, ale fundowała kościoły parafialne, wyposażała odpowiednio duchowieństwo, fundowała klasztory, gdyż bardzo pragnęła, aby ludzie zamieszkujący ziemię sądecką poznawali prawdy wiary w języku ojczystym, by żyli na co dzień nauką Jezusa Chrystusa i spełniali z gorliwością akty cnót chrześcijańskich.

            W dniu 21 września 1291 r. w 58 roku swego życia św. Kinga ciężko zachorowała. Zawsze zdrowa, energiczna, czynna musiała pogodzić się z krzyżem, jaki zesłał na nią Boski Oblubieniec, któremu przez całe życie służyła. W dniach, kiedy brakowało jej sił, prosiła siostry, by prowadziły ją do kaplicy zakonnej i podtrzymywały w czasie Mszy św., której nigdy nie chciała opuszczać. Czas choroby wykorzystywała na przedłużającą się modlitwę i na ręczną pracę. Nie zapominała w czasie choroby o potrzebach kościołów i ludzi ubogich i dlatego polecała, by siostry tak układały ją na łożu boleści, by mogła jeszcze wykonywać ręczne robótki.

            W czasie ostatniej choroby miała widzenia. Ukazywali się jej święci: Jan Chrzciciel, Jan Ewangelista, bł. Salomea, św. Franciszek z Asyżu, a pod koniec życia Najświętsza Maryja Panna.

            Cierpienie św. Kingi wzmogło się bardzo w dniu 17 lipca 1292 r. Św. Kinga po odprawieniu spowiedzi i przyjęciu Komunii św., jako Wiatyku, zwołała do łoża wszystkie siostry, aby im przekazać jeszcze ostatnią swoją wolę. Ten duchowy testament fundatorki klasztoru cechowało wielkie umiłowanie czystości, co było wyrazem jej dążenia przez całe życie w dzieciństwie, małżeństwie i w życiu zakonnym.

            Św. Kinga zeszła z tego świata w dniu 24 lipca 1292 r. w wigilię uroczystości św. Jakuba Apostoła.

            Siostry przez jakiś czas utrzymywały w tajemnicy fakt śmierci swojej fundatorki z obawy, by grasujący w okolicy rozbójnik słowacki zwany Vystupek nie wyrządził krzywdy klasztorowi, wiedząc, że św. Kinga już nie żyje.

            Dopiero po upływie szeregu dni przybył do Sącza posłaniec wiślickiego kanonika Chrystiana z zapytaniem dlaczego klaryski odkładają na czas nieokreślony obrzędy pogrzebowe i tają śmierć swojej świątobliwej fundatorki.

            Skoro więc wbrew woli klarysek wiadomość o śmierci św. Kingi dotarła aż do odległej Wiślicy, klaryski postanowiły powiadomić społeczeństwo sądeckie o śmierci świętej Kingi i dokonać obrzędów pogrzebowych godnych księżnej krakowsko sandomierskiej, fundatorki klasztoru sądeckiego, świątobliwej zakonnicy.

            Zwłoki św. Kingi pochowano w kaplicy zakonnej przylegającej do kościoła, pod posadzką w pobliżu okna, przy którym zakonnice przyjmowały Komunię św.

            Grób został przykryty płytą kamienną, na której od samego dnia pogrzebu żarzyły się świece, więdły kwiaty przyniesione przez ludzi z ogrodów i łąk sądeckich jako dowód zaufania we wstawiennictwo u Boga świętej zakonnicy oraz wdzięczności za otrzymywane łaski za je wstawiennictwem u Boga.

            Pierwszym aktem zmierzającym do wyniesienia na ołtarze fundatorki klasztoru w Starym Sączu było zebranie opisów 21 cudów zdziałanych przez Boga za wstawiennictwem Kingi. Cuda te zostały spisane w latach 1307-1312, a więc niespełna dwadzieścia lat po śmierci Kingi. Krótkie i zwięzłe opisy cudów zostały sporządzone na podstawie zapisków klasztornych i zatytułowane: "Miracula Sanctae Kyngae". Dzieło to powstało w r. 1329.

            Wyraźnym śladem starań o zaliczenie Kingi w poczet świętych był apel, z jakim zwrócił się Jan Długosz do biskupa krakowskiego Jakuba z Sienna. Między innymi podkreśla gnuśność i niewdzięczność narodu polskiego, z powodu, których sprawa kanonizacji Kingi nie została podjęta, ale kto, jak kto, to przede wszystkim biskup krakowski powinien zaniedbania narodu wynagrodzić usilnym staraniem o kanonizację Kingi.

            Prymas Jan Łaski arcybiskup gnieźnieński zabiegając w Rzymie w r. 1514 o kanonizację Kazimierza królewicza poddał myśl, by równocześnie starać się o kanonizację świątobliwej Kingi, Jana Kantego, Jacka Odrowąża i Szymona z Lipnicy. Nie mamy jednak historycznych danych stwierdzających, że apel prymasa Polski Łaskiego podjął także król Zygmunt I, czy też przedstawiciele Rzeczpospolitej i by czynili jakieś zabiegi i starania o kanonizację Sług Bożych wyżej wymienionych.

            Po latach walk religijnych w związku z wystąpieniem Lutra, Kardynał Jerzy Radziwiłł jako biskup krakowski objął pod swoją władzę klasztor starosądecki. Po przeprowadzeniu kanonicznej wizytacji doszedł do wniosku, że należy zabiegać o wyniesienie na ołtarze świątobliwej fundatorki klasztoru starosądeckiego, Kingi. Żywotopisarz Frankowic zaznaczył, że kardynał Radziwiłł jadąc do Rzymu na jubileuszowy rok 1600 zamierzał starać się u papieża Klemensa VIII o kanonizację św. Kingi, w czym mu przeszkodziła rychła śmierć. Frankowic zaznacza także, że dobre chęci w staraniu się o kanonizację Kingi okazywał biskup Piotr Tylicki, kierujący diecezją krakowską w latach 1607-1616.

            Odrodzone i utwierdzone w katolicyzmie stany Rzeczpospolitej garnęły się do grobu Pani Sądeckiej jako do przemożnej patronki Królestwa Polskiego. Wierni oddawali jej cześć publiczną w głębokim przekonaniu, że jej kult jest już zatwierdzony przez władze kościelne. Praktykom tym przez dłuższy okres czasu nie sprzeciwiał się żaden biskup krakowski.

            W dniu 13 marca 1625 r. ukazał się dekret Świętej Inkwizycji zatwierdzony przez papieża Urbana VIII, a w dniu 5 lipca 1634 r. ogłoszony został drugi dekret tegoż papieża.

            Zgodnie z wytycznymi zawartymi w wyżej wspomnianych dekretach należało w szybkim czasie przeprowadzić proces beatyfikacyjny.

            Synod odbyty w Piotrkowie w r. 1628 przedstawił papieżowi Urbanowi VIII prośbę w sprawie ewentualnej kanonizacji Jana Kantego, Stanisława Kostki, Kingi, Salomei i Jozafata Kuncewicza.

            Król Zygmunt III osobnym pismem poparł petycję synodu biskupów polskich odnośnie kanonizacji Kingi. Osobne pismo w sprawie kanonizacji Kingi wniósł do papieża krakowski biskup Marcin Szyszkowski. Za pośrednictwem tegoż biskupa wniosły prośbę do papieża Urbana VIII klaryski starosądeckie, by jak najrychlej nastąpiła kanonizacja fundatorki ich klasztoru.

            Biskup Szyszkowski nie czekając na odpowiedź z Rzymu wydelegował specjalną Komisję, która dnia 27 maja 1628 roku rozpoczęła gromadzenie odpowiednich dokumentów. Przesłuchano 82 świadków, zapoznano się z treścią najstarszych życiorysów Kingi, opisano cuda zdziałane za jej wstawiennictwem u Boga. Akta sprawy przesłano do Rzymu.

            Kongregacja Obrzędów po zapoznaniu się z treścią aktów, uznała materiał za niewystarczający i poleciła przeprowadzić nowy proces. Proces przeprowadzili: ks. Marcin Kłociński, ks. Jan Kwaśnicki, ks. Bartłomiej Fusoriusz i ks. Mikołaj Kownacki. Wszyscy czterej zostali zatwierdzeni przez Świętą Kongregację Obrzędów. Prawie cały rok począwszy od 8 czerwca 1629 trwał proces w sprawie świętości życia, cudów dokonanych za jej wstawiennictwem i kultu publicznego Kingi od niepamię­tnych czasów.

            W procesie tym przesłuchano 84 świadków. Akta procesu zostały przesłane do rzymskiej Kongregacji Obrzędów. W międzyczasie przesyłali swoje petycje o przyspieszenie beatyfikacji królowie z rodziny Wazów, synod biskupów odbyty w Warszawie w r. 1634, a król Władysław IV przesłał swoją petycję przez kanclerza koronnego Jerzego Ossolińskiego w r. 1644.

            Król Jan Kazimierz zwrócił się do papieża Aleksandra VII o zatwierdzenie formularza mszalnego ku czci św. Kingi, co równałoby się z nieformalną beatyfikacją.

            Sprawa beatyfikacji Kingi nabrała dopiero pomyślnego kierunku w celu doprowadzenia jej do końca za czasów panowania króla Jana III Sobieskiego.

            Na interwencję króla Stolica Apostolska poleciła przeprowadzić proces w sprawie istniejącego od niepamiętnych czasów kultu publicznego Kingi.

            Proces przeprowadziła specjalna Komisja, na czele, której stanął Delegat Apostolski, pomocniczy biskup w Krakowie Mikołaj Oborski.

            Proces rozpoczął się 1 marca 1684 r. W skład Komisji obok biskupa Oborskiego wchodzili: ks. Maciej Tryliński, ks. Maciej Jan Balfor, ks. Adam Strykowski, ks. Franciszek Karol Adwedykowicz a od czasu do czasu w procesie występowali także ks. Marcin Ignacy Frankowic, który napisał obszerny żywot św. Kingi i ks. Sebastian Piskorski. Jako patron i prokurator sióstr klarysek ze Starego Sącza występował w Komisji O. Walerian Gutowski, franciszkanin. Czuwał on nad przebiegiem procesu, ale do Trybunału beatyfikacyjnego nie należał.

            W dniu 23 marca 1685 r. biskup Oborski jako Delegat Apostolski opublikował swoją opinię na temat publicznego kultu Kingi istniejącego od niepamiętnych czasów. Trzeba było jeszcze sporządzić wierne kopie wszystkich dokumentów świadczących o publicznym kulcie oraz wszystkich zeznań świadków. Tę trudną i żmudną pracę, gdyż wszystko trzeba było przepisywać ręcznie ukończono dopiero 13 stycznia 1687 r.

            Papież Aleksander VIII uznając istniejący od niepamiętnych czasów publiczny kult Kingi w dniu 11 czerwca 1690 r. zaliczył Kingę w poczet błogosławionych.

            Uroczystości ku czci nowo beatyfikowanej Kingi trwające cały tydzień odbyły się dopiero w dniu 24 lipca 1691 r. zarówno w Starym Sączu, jaki i w Krakowie.

            Klaryski starosądeckie nie zadowoliły się beatyfikacją swej fundatorki, one pragnęły widzieć ją w szeregu świętych kanonizowanych. Już w roku 1733 podjęły starania o kanonizację św. Kingi. Duszą tych starań była ówczesna ksieni klasztoru starosądeckiego Teresa Stadnicka.

            Najpierw zebrano w sposób urzędowy materiał w sprawie cudów, jakie miały miejsce po beatyfikacji św. Kingi za jej wstawiennictwem. Zebrany materiał przesłano do Kongregacji Obrzędów w Rzymie. Kongregacja po zapoznaniu się z materiałem poleciła biskupowi krakowskiemu Kardynałowi Janowi Aleksandrowi Lipskiemu przeprowadzenie procesu kanonizacyjnego.

            Z upoważnienia Stolicy Apostolskiej kardynał Lipski wyznaczył specjalny trybunał, w skład, którego wchodzili ks. Michał z Granowa Wodzicki, oficjał Sądu biskupiego w Krakowie i opat cysterski z Wąchocka. Obowiązki notariusza pełnił ks. Stanisław Czekayski. Prokuratorem z ramienia klarysek starosądeckich był ks. Michał Awedyk kanonik kolegiaty sądeckiej.

            Zbieranie potrzebnych dokumentów, spisywanie szczegółowych protokołów z wizji lokalnych, protokołów z przesłuchania świadków trwało od 7 sierpnia 1742 r. do marca 1744 r. Całość materiału była zebrana i uporządkowana dopiero w roku 1749. Zebraną dokumentację uwierzytelnił biskup krakowski Andrzej Załuski. Uwierzytelnione akta zawiózł Kongregacji Obrzędów do Rzymu kanonik Łopacki.

            Brak funduszu i odpowiednich ludzi, którzyby popierali sprawę i uzupełniali potrzebne dokumenty zgodnie z wymogami Kongregacji Obrzędów, oraz rozbiory Polski i kasata klasztoru klarysek w Starym Sączu przerwały starania o kanonizację św. Kingi.

            W 1892 r. w sześćsetną rocznicę śmierci św. Kingi zarówno siostry klaryski jak i społeczeństwo polskie żywiło w sobie nadzieję, że rok ten nie tylko przyczyni się do pogłębienia kultu św. Kingi, ale także przyspieszy jej kanonizację.

            Na prośbę kardynała Ledóchowskiego, papież Leon XIII udzielił odpustu zupełnego tym wszystkim, którzy wezmą udział w uroczystościach jubileuszowych w dniu 24 lipca 1892 r. lub w oktawie tychże uroczystości.

            W dniu 23 lipca kardynał Dunajewski za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej dokonał przeniesienia relikwii św. Kingi do nowo ufundowanej trumienki w obecności kleru i wiernych sporządzając odpowiedni protokół. Następnego dnia ksiądz kardynał odprawił uroczystą sumę, a kazanie wygłosił arcybis­kup obrządku ormiańskiego Izaak Mikołaj Issakowicz. Po sumie odbyła się procesja z relikwiami świętej po rynku sądeckim.

            Po uroczystościach w dniach od 24 do 31 lipca odbyły się misje święte dla mieszkańców Starego Sącza i okolicznych pielgrzymów. Na zakończenie misji w dniu 31 lipca urządzono drugą procesję z relikwiami św. Kingi, a uroczystą sumę odprawił biskup tarnowski Ignacy Łobos. Biskup pozwolił wtedy, by trumienkę z relikwiami św. Kingi niosły poszczególne stany, a po procesji pozwolił wiernym na zwiedzanie klasztoru sióstr klarysek.

            Uroczystości związane z 600 leciem śmierci św. Kingi obchodzono również w Krakowie, Wieliczce i Bochni.

            Po uroczystościach jubileuszowych duchowieństwo i wierni, a szczególnie siostry klaryski starosądeckie prosili biskupa tarnowskiego Łobosa o interwencję u Stolicy Apostolskiej w sprawie dokończenia procesu kanonizacyjnego. Brak jest jednak dokumentów, które świadczyłyby o staraniach związanych z kanonizacją ze strony ordynariusza tarnowskiego w tym czasie.

            W roku 1905 na prośbę biskupa tarnowskiego Leona Wałęgi papież Pius X wydał breve pozwalające na rozpoczęcie nowego procesu kanonizacyjnego uzupełniającego dotychczas zebrane dokumenty i zeznania świadków.

            Postulatorem sprawy kanonizacyjnej w Rzymie został zamianowany O. Marian Sobolewski franciszkanin, a wicepostulatorem na terenie Polski został ks. Alojzy Góralik.

            Ponieważ nowy proces kanonizacyjny zgodnie z wytycznymi papieża Piusa X miał być kontynuacją procesu z roku 1742, dlatego starano się odszukać te akta w Archiwum Świętej Kongregacji Obrzędów. Odnaleziono je po niezbyt intensywnym szukaniu dopiero w roku 1935.

            Kiedy na stolicy diecezji tarnowskiej zasiadł biskup Franciszek Lisowski, wtedy pojawiły się konkretne działania w sprawie kanonizacji św. Kingi.

            Nowym postulatorem w Rzymie został zamianowany O. Wojciech Topoliński franciszkanin, a wicepostulatora  w Polsce ustanowił biskup tarnowski w osobie ks. Jana Pabisa, oratorianina.

            Podjęto bardzo żmudną pracę polegającą na zbieraniu dokumentów w sprawie życia, cnót i kultu publicznego św. Kingi.

            Lata żmudnej pracy poparł Pierwszy Synod Plenarny Episkopatu Polski, który odbył się w Częstochowie. Uczestnicy Synodu w prośbie do Ojca świętego Piusa XI w roku 1936 przedstawili obszernie udokumentowane racje, dla których uważają kanonizację św. Kingi za najbardziej aktualny i wielce pożyteczny dla Kościoła w Polsce akt religijny.

            Lata drugiej wojny światowej oddaliły sprawę kanonizacji św. Kingi, ponieważ daleko ważniejsze problemy natury materialnej, politycznej i duchowej domagały się natychmiastowego rozwiązania. W roku 1965 Konferencja Episkopatu Polski zebrana we Wrocławiu wystosowała obszerny list do papieża Pawła VI z prośbą o przyspieszenie kanonizacji św. Kingi. Przedstawiono przekonywujące racje, które przemawiają za potrzebą i aktualnością tejże kanonizacji.

            Biskup tarnowski Jerzy Ablewicz podjął odpowiednie kroki w realizowaniu tej sprawy. Funkcję postulatora sprawy w Rzymie dotychczas pełnił O. Antoni Ricciardi franciszkanin, on też mianował wicepostulatora w osobie ks. Calińskiego.

            Po jakimś czasie ordynariusz tarnowski zrezygnował z pomocy O. Ricciardiego.

            W międzyczasie została zamianowana Komisja Historyczna dla tegoż procesu. Owocem tej Komisji było ustalenie projektu, w jaki sposób przedstawić kult publiczny św. Kingi od czasu jej śmierci aż po obecną dobę. Projekt ten wykonał ks. Kazimierz Szwarga pisząc pracę doktorską na temat kultu św. Kingi.       

            Przed swoją śmiercią arcybiskup Ablewicz przekazał sprawę kanonizacji św. Kingi ponownie OO. Franciszkanom.

            Obowiązki postulatora przejął O. Ambroży Sanna, który w dniu 16 kwietnia 1990 r. zamianował swoim wicepostulatorem w Polsce O. Izydora Borkiewicza franciszkanina.

            Wicepostulator podjął pracę swoich poprzedników. Przy współudziale sióstr klarysek sporządził bibliografię św. Kingi od początku wieku XIV aż do roku 1992 włącznie. Następnie przeprowadził kwerendę w archiwach i bibliotekach polskich. Zebrany materiał opracował zgodnie z wytycznymi rzymskiego relatora sprawy kanonizacyjnej O. Krzysztofa Bove franciszkanina, zamianowanego na to stanowisko przez Kongreg­ację do Spraw Świętych.

            W sierpniu 1993 r. biskup tarnowski Józef Życiński powołał nową Komisję Historyczną, która miała za zadanie ocenić dotychczas zebrany materiał i wskazać gdzie jeszcze należy poczynić poszukiwania możliwych dokumentów historycznych. W dniu 26 maja 1994 r. Komisja Historyczna zakończyła swoją działalność, gromadząc potrzebne dokumenty, wypisy ze źródeł historycznych oraz cytując treść dzieł historyków polskich i zagranicznych. Zebrany materiał zawiera dokumenty wydane przez św. Kingę, najstarsze źródła historyczne, wyniki badań nad tymi źródłami, wartościowsze pozycje historyczne. W sumie akta Komisji Historycznej obejmują ponad 600 stron maszynopisu.

            W dniu 22 lutego 1994 r. rozpoczął się proces w sprawie cudownego uzdrowienia za przyczyną św. Kingi. W dniach od 5 do 24 marca odbyło się przesłuchanie świadków, a w dniu 26 maja odbyła się w Tarnowie pod przewodnictwem biskupa Józefa Życińskiego sesja zakończeniowa tegoż procesu. Akta sprawy zostały przesłane do Świętej Kongregacji dla Spraw Świętych.

            W tymże samym dniu odbyła się ostatnia sesja Komisji Historycznej. Akta procesu zostały zalakowane i przesłane do Rzymu w dniu 24 lipca 1994 r.

22.10.1996 roku nastąpiło przekazanie Kongregacji do Spraw Świętych Positio super virtutibus beatae Cunegundis, przygotowanej przez Postulację Braci Mniejszych Konwentualnych.

Trwający od 10.10.1996 r. proces w sprawie heroiczności cnót zakończony został 3 lipca 1998 r. promulgacją dekretu o heroiczności cnót naszej Świętej. 19 listopada tego samego roku odbyła się sesja Konsultorów Lekarzy w sprawie uzdrowienia za przyczyną św. Kingi. Dwie następne sesje: Teologów /25 listopada 98 r./ i Kardynałów oraz Biskupów /12 stycznia 99 r./ potwierdziły pozytywną opinię Konsultorów Lekarzy. 12 lutego 1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II potwierdził oceny Konsultorów, zakańczając w ten sposób definitywnie proces. Na dzień kanonizacji wyznaczono datę 16 czerwca 1999 r., kiedy to Ojciec Święty podczas swego pobytu w Starym Sączu wyniósł do chwały świętych Panią Ziemi Sądeckiej.
 


[1]              a/ życiorysów św. Kingi począwszy od pierwszego, który ukazał się na początku XIV wieku, a skończywszy na ostatnim, obszernym i krytycznie wydanym w r. 1992;

                b/ dokumentów wydanych przez św. Kingę, wydanych przez księcia Bolesława Wstydliwego i podpisanych również przez św. Kingę, dokumentów innych władców i członków rodzin książę­cych, w których wspominają o św. Kindze;

                c/ życiorysów św. Stanisława biskupa i męczennika, św. Elżbiety Turyngskiej, św. Jadwigi Śląskiej, bł. Salomei i Jolenty;

                d/ akt procesu kanonizacyjnego św. Małgorzaty, siostry św. Kingi;

                e/ akt procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnego św. Kingi;

                f/ zbiorów legend o św. Kindze;

                g/ zbiorów i poszczególnych pieśni i wierszy o św. Kindze;

                h/ modlitw, także rozmyślań, kazań i różnego rodzaju memoriałów i innych materiałów.

Na podstawie przejrzanego materiału został opracowany pierwszy rozdział niniejszej pracy.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska