2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Pozdrowienie Najświętszej Maryi Panny


2.
 

POZDROWIENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

PRZEZ NOWO NARODZONE DZIECIĘ

 Na ten temat w najstarszym życiorysie św. Kingi czytamy: "Gdy więc w dniu urodzin tejże dziewczynki miał być udzielony chrzest święty przez ręce pewnego biskupa pragnącego ją ochrzcić, nie bez wielkiego cudownego znaku wydała pierwszy głos wymawiając słowa - Ave Regina celorum, Ave Domina Angelorum etc. - to jest, Witaj Królowo niebios, Witaj Pani Aniołów. Odtąd już żadnego słowa nie wypowiedziała, dopóki jej na to zwyczajna siła natury nie zezwoliła"[1].

            Tłumacz życiorysu św. Kingi napisanego przez Jana Długosza ks. Przecław Mojecki, którego na dalszych stronicach ze względu na archaiczny styl będę cytował, na ten temat taką umieszcza treść: "...która urodziwszy się na prawo i obyczaj inszych dziatek przyrodzony, najmniej ani zapłakała ani się rozkwiliła, ale Przenajczystszą Dziewicę Maryję Bożą Rodzicielkę przytomna być znając już na jej przywitanie za pomocą łaski Boskiej, czego przyrodzenie dokazać nie mogło panienka i przyszła oblubienica Chrystusa usta otworzyła i ku jej chwale rzetelnie i cudownie wyrzekła: Witaj Królowo Niebieska, Matko Króla Anielskiego. Strwożyły się białogłowy, które przy tym były i każda z osobna zdumiewając się, wydziwić się nie mogły na taki głos z ust niemowlątka wydany. Jedna po drugiej po cichu mówiąc coby znaczył taki nowy i niezwyczajny głos, pytały się. Sama tylko matka jej Maryja Królowa Węgierska uważając to pilniej i na sercu pociechę wielką mając radować się poczęła. Widząc, że się to iści, co jej Bóg objawił i nadzieję mając, iż się do końca spełni, co jej obiecał. Zdumiałym białogłowom także być sercem dobrego widzenia takie miała, gdy odpowiedź od P.Boga wzięła, porządnie im wypowiedziała: a na koniec Panu Bogu przystojnie dziękowała. Ta nowina skoro się doniosła do uszów ojcowskich Bele króla węgierskiego, jako skoro między biskupy, senatory i wielkie pany gruchnęła dziwnie wszystkich ucieszyła i do wielbienia Miłosierdzia Boskiego serca wszystkich pobudziła, którzy o panience nowonarodzonej z tak jasnych cudów stwierdzili, że miała przyjść do wysokiej świątobliwości, gdyż coś podobnego miała ze świętymi przedziwnym narodzeniem sławnymi"[2].

            Podobne opisy nadzwyczajnych faktów, które towarzyszyły urodzeniu lub wczesnemu dzieciństwu niektórych świętych przetrwały do naszych czasów.

            Aż do reformy liturgicznej modlitwy dnia po Soborze Watykańskim II Stolica Apostolska nie wnikała w treść starodawnych lekcji II Nokturnu zawierających nadzwyczajne znaki mające świadczyć o świętości członków Kościoła.

            I tak np. w drugim nokturnie na dzień wspomnienia św. Tomasza z Akwinu czytamy: "Przyszłe uczucie pobożności wobec Najświętszej Maryi Panny okazał jeszcze jako niemowlę. Albowiem kiedy znalazł kartę, na której było wypisane pozdrowienie Anielskie, mimo starania karmicielki, by zabrać kartę, on mocno trzymał w zaciśniętej dłoni, bronił także przed matką, która siłą chciała mu odebrać, opierał się płaczem i gestem, aż wreszcie udało mu się połknąć kartę"[3].

            O świętym Mikołaju czytamy: "Już jako niemowlę, chociaż w pozostałe dni często ssał pierś karmicielki, to jednak w środy i piątki ssał tylko raz dziennie i to pod wieczór. Ten zwyczaj postu w jedzeniu zachował do końca życia"[4].

            O świętym Filipie Benicjuszu czytamy: "Od niemowlęctwa dawał dowody przyszłej świętości; zaledwie miał 5 miesięcy życia, kiedy doznał w cudowny sposób rozwiązania języka i napominał matkę, by obfite jałmużny dawała Sługom Maryi"[5].

            Fakt pozdrowienia Najświętszej Maryi Panny przez Kingę jako nowonarodzone dziecię tak bardzo głęboko utkwił w świadomości wiernych, że świadkowie w procesie beatyfikacyjnym z roku 1629 i w procesie kanonizacyjnym przeprowadzonym w latach 1742 - 1747 zeznawali pod przysięgą jako rzeczywistą prawdę i fakt oczywisty, którego nie potrzeba udowadniać. W procesie kanonizacyjnym potwierdzali ten fakt tacy świadkowie jak, Matka Teresa Zborowska, ksieni klarysek w Starym Sączu, O. Antoni Dobrski rektor kolegium OO. Jezuitów w Nowym Sączu, Piotr Procewicz przełożony generalny księży kanoników regularnych, Aleksander Juraszewski przełożony zakonny i Zygmunt Mieczykowski duchowny i spowiednik.

            Prokurator sióstr klarysek dla procesu kanonizacyjnego św. Kingi sporządził twierdzenia i artykuły, na które odpowiadali wszyscy świadkowie. Pod nr trzecim czytamy: "Prawdą było i jest, że błogosławiona początek życia swojego zaraz objawiła, kiedy nad dziecinny zwyczaj już nie płaczem ani łzami lecz z tymi na przywitanie Maryi Panny za współpracą łaski Bożej, bo to naturalnie być nie mogło, odezwała się słowy, "Witaj Królowo nieba..." i którym słowom wszystkie matrony tam będąc zadziwiły się, nie wiedząc coby znaczyły te różne i niezwyczajne głosy, ale potem dziwić się przestały usłyszawszy od królowej matki głos z bliska słyszany, którym świątobliwość nowonarodzonej dzieciny objawiona była i gdy się to potem do Beli króla i pana królestwa doniosło, było przyczyną wielkiej radości i wszystkim stało się pobudką do chwalenia łaskawości Boskiej, którą świętych dziadów i pradziadów zawsze przykłady nowonarodzonej dziecinie okazywał i delektował tak oczywistymi głosami".

            Twierdzenie to prawie przez wszystkich w zeznaniach zaprzysiężonych zostało potwierdzone, czego dowód znajdujemy w aktach procesu kanonizacyjnego z roku 1742[6].

            Poza wyżej przytoczonymi wspomnieniami znajdującymi się w dwu najstarszych życiorysach św. Kingi, nie posiadamy żadnych dowodów natury historycznej odnośnie pięciu pierwszych lat życia św. Kingi.

            Trudno jest więc stwierdzić, czy fakt pozdrowienia Najświętszej Maryi Panny przez nowonarodzoną Kingę rzeczywiście miał miejsce po przyjęciu chrztu świętego przez nią. Przy rozważaniu prawdziwości tego faktu trzeba mieć na uwadze, że dla średniowiecznych pisarzy było oczywistym to, że święci rodzą się świętymi, a nie stają się nimi w późniejszym okresie swego życia. Wobec takiego stanowiska późniejsze fakty przemawiające na korzyść świętych musiały znaleźć swoje uzasadnienie już w pierwszych chwilach życia świętego czy świętej.

            Nie ma żadnej wątpliwości, że matka św. Kingi pielęgnowała w swoim życiu nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Wielkimi czcicielami Matki Bożej byli duchowi synowie św. Dominika, z którymi para królewska i cały dwór królewski na Węgrzech byli związani i korzystali z posługi duchowej dominikanów, którzy w duchu Maryjnym kształtowali ich życie wewnętrzne.

            Skoro obowiązek wychowania religijnego i wykształcenia dzieci królewskich spoczywał na matce, gdyż ojciec był zbyt zajęty sprawami publicznymi, a matka odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bogurodzicy, to musiała w jakiś sposób przekazać swoje uczucia religijne i formację duchową swoim dzieciom.

            Św. Kinga w późniejszych latach swojego życia, kiedy przebywała już w Polsce przejawiała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny.

            Z późniejszych dokumentów i ustnie przekazywanej tradycji wiadomo, że św. Kinga przez cały czas swojego życia darzyła Najświętsza Maryję Pannę szczególnie gorącą miłością. Świadczą o tym następujące fakty.

            Bardzo często w czasie podróży po kraju nawiedzała kościoły pod wezwaniem Matki Bożej, każdej soboty na cześć Matki Bożej pościła, a rozważając boleści Maryi surowo pościła i poskramiała swoje ciało biczując się i nosząc włosiennicę[7].

            Jak podają hagiografie św. Kinga w czasie podróży miała zwyczaj, że napotkany kościół pod wezwaniem Matki Bożej nawiedzała ze szczególną czcią. Schodziła z karety, zdejmowała obuwie i boso po kamieniach, cierniach i ostach szła do kościoła i tam leżąc krzyżem modliła się ze łzami w oczach tak, że nawet śnieg topniał, a lód zamieniał się w drobne kryształy. A skończywszy modlitwy w celu okazania swej czci Najświętszej Maryi Pannie wracała jeszcze bardziej kalecząc swoje stopy na ostrych kamieniach i cierniach do tego stopnia, że towarzyszące jej niewiasty i damy dworu książęcego ledwo mogły zatamować krew i żal im było delikatnych nóg księżnej, ale ona w takich sytuacjach była zadowolona i pogodna[8].

            W wigilię świąt Matki Bożej św. Kinga nic nie jadła lub spożywała bardzo niewiele, byleby tylko posilić ciało[9], spożywała tylko chleb zapijając zwyczajną wodą[10].

            Kiedy wczesnym rankiem ukazywała się jutrzenka św. Kinga trzykrotnie padając na ziemię okazywała dziękczynienie i uwielbienie dla najwyższej jutrzenki Maryi[11]. Na cześć Maryi Panny jako porannej jutrzenki odmawiała Kinga trzydzieści "Ojcze nasz"[12].

            Ilekroć zaś słyszała śpiewaną antyfonę: "Bądź pozdrowiona zaranna jutrzenko", którą zwykło się śpiewać na zakończenie liturgicznej modlitwy porannej tylekroć św. Kinga skłaniała ciało i leżąc krzyżem na ziemi zraszała ją swoimi łzami i całowała ziemię oddając należną cześć Gwieździe Morskiej Dziewicy Maryi, uwielbiając Ją swoją postawą dziękowała za niezliczone łaski, ponieważ Maryja wcześniej poczęła w duszy niż w ciele Boga i stała się sprawczynią odkupienia i zbawienia rodzaju ludzkiego[13].

            Św. Kinga rozważając Mękę Pańską i cierpienia Matki Chrystusa doznawała uniesienia ducha i pobudzała się do praktykowania cnót chrześcijańskich[14].

            Na cześć Matki Najświętszej ufundowała i wybudowała klasztor w Starym Sączu[15].

            Drugi rok pożycia w czystości i dziewictwie w małżeństwie postanowiła ofiarować Matce Miłosierdzia i Chwalebnej Dziewicy[16].

            Maryja była dla św. Kingi wzorem i umocnieniem w zachowaniu dziewiczej czystości. Ta, która nie znała pożycia z mężem, która według tradycji ślubowała Bogu czystość przebywając na posłudze w świątyni jerozolimskiej i wyrzekła się małżeństwa, stała się Matką zapowiedzianego Mesjasza. Dla Kingi był to wymowny fakt, że Bóg ofiarowane dziewictwo może zachować i uszanować mimo zawarcia małżeństwa.

            Chociaż św. Kinga często rozważała Mękę Jezusa Chrystusa i współcierpienia Jego Matki, to jednak wychowana w duchu franciszkańskim odmawiała i rozważała koronkę o siedmiu radościach Matki Bożej[17].

            W czasie ostatniej choroby św. Kinga miała wizję, w której Matka Boża objawiła jej dzień śmierci. Jednak w tym dniu nie zeszła z tego świata, gdyż Bóg wysłuchał gorących modlitw sióstr zakonnych, w których błagały Boga, by przedłużył życie ich fundatorki. Św. Kinga miała o to żal do sióstr, że kierując się ziemską miłością, utrudniają jej doskonałe zjednoczenie się z Bogiem[18].

            Liczni autorzy wzmianek o św. Kindze jak Bzowski, Nakielski, Neverani, Krajewski twierdzą, że za czasów św. Kingi, a prawdopodobnie za jej radą podczas Adwentu odprawiano w kościele katedralnym w Krakowie Mszę św. "Rorate..." o Matce Bożej. Pierwsze w Polsce roraty miały nie tyle na celu duchowe przygotowanie się na Święta Bożego Narodzenia, ile raczej miały przygotować wszystkie stany duchowne i świeckie na spotkanie z Bogiem jako sędzią, który dobro wynagradza a zło karze i potępia[19].

            Tak więc wyjątkowe nabożeństwo do Matki Bożej w życiu św. Kingi znalazło początek w legendzie o cudownym pozdrowieniu Maryi w dniu chrztu świętego, ale w tej legendzie zawiera się prawda potwierdzona przez naocznych świadków, osoby wiarygodne, że św. Kinga przez całe swoje życie od najmłodszych lat była wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny.


[1] Vita I - Przybyszewski, s. 44.

[2] Vita II - Mojecki, s.11-12.

[3] Rzymskie brewiarze sprzed okresu reformy po Sob. Wat. II, patrz dzień 7 marca.

[4] j.w. z dnia 6 grudnia.

[5] j.w. z dnia 23 sierpnia.

[6] Elenchus actorum Canonizationis B. Cunegundis Reginae Poloniae Fasc. I - VIII, s. 1 - 504, patrz zeznania świadków z roku 1742.

[7] Acta procesu kanonizacyjnego: Zygmunt Mieczykowski, super XX, Testis XIV super XVII, s. 107: Popławski Aleksander ks. Święta Cunegunda i siostry jej bł. Jolenta i bł. Małgorzata, Kraków 1881, s. 189: Adamski Stanisław ks. Kazania na uroczystości polskich świętych i błogosławionych, Poznań - Warszawa 1920, s. 10 t. II.

[8] Vita I, c. IX, s. 695 - 696, v. 23 - 4: Vita II c. IX, s. 227 /tak oznaczam dzieło Jana Długosza, Vita beatae Cunegundis/: Frankowic Marcin Ignacy, Wizerunek świętej doskonałości w wielkiej słudze Boskiey błogosławionej Kunegundzie, pannie królewnie węgierskiey, księżney polskiey, zakonu świętey Klary, klasztoru starosądeckiego fundatorce jaśniejący... Kraków 1718, s. 72 - 73.

[9] Vita I, c.LXIII, s. 718, v. 15.

[10] Acta procesu kanonizacyjnego, świadek XVIII, super 16 s. 123: Vita II, c. XVII, s. 225: Frankowic, dz. cyt. s. 136 - 137.

[11] Vita I, c. LXIII, s.718, v.15.

[12] Kantak Kamil, Franciszkanie Polscy, Kraków 1937, t.I, s.75.

[13] Vita II, c.XVIII, s.259.

[14] Vita II, c.IX, s.220 i c.XVII, s.255; Frankowic, dz.cyt.s.60; s.Immakulata /Rogalska/­OSC, Bł. Kinga, Kraków 1925, s.38.

[15] Dokument fundacji z dnia 6 lipca 1280 r. w języku polskim w: Szczęsny Morawski, Ziemia Sądecka, Kraków 1863, s.149.

[16] Vita I, c.VII, s.692, v.3.

[17] Vita II, c.IX, s.219-220; Popławski, dz.cyt.s.189.

[18] Vita II, c.XXV, s.290.

[19] Encyklopedia Kościelna, wyd. Nowodworski, t.XXIII, s.463.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska