2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Św. Kinga zasłonięta mgłą

9.

 

ŚWIĘTA KINGA CUDOWNIE ZASŁONIĘTA MGŁĄ.

 

            Najstarsza legenda mówi nam: "Pewnego razu zdarzyło się, że wspomniana świekra sądząc, że Kinga jest w domu dziewcząt, pilnie jej szukała, a nie znajdując jej jak to bywa w takim wypadku poczęła się głęboko martwić. Zauważywszy to świadomy wyżej opisanego sekretu wspomniany Mikuła szybkim krokiem zaczął biec do kościoła św. Mikołaja, gdzie święta pani oddawała się pobożnym modlitwom. Idąc drogą skropioną śladami krwi płynących z nóg i obfitymi na czerwieniejącej glinie /.../ znalazł ją w kościele na modlitwie z umysłem pogrążonym w Bogu. Gdy się do niej odniósł z obraźliwymi słowami mówiąc: "O Pani jesteś klęską mojej głowy z twoimi zajęciami i różnymi pomysłami." Ona jakby ze snu powstając, łagodnie go pocieszała mówiąc: "Nie bój się, albowiem Bóg tych, którzy Go kochają pociesza, umacnia i ochrania." I tak otoczeni obłokiem niebieskim, o wschodzie słońca, lecz przez nikogo nie widziani weszli do miasta i z woli Bożej nie budząc żadnego podejrzenia. Razem ze swoją świekrą Kinga udała się na Mszę Św. do kościoła, oddała się pobożności, składając Panu Bogu dzięki"[1].

            Inny żywotopisarz to samo zagadnienie i fakt z życia św. Kingi tak przedstawia: "Przytrafiło się, gdy bł. Kunegunda nabożeństwa i modlitwy swoje kościoły często nawiedzając z pilnością odprawowała, że na czas i godzinę zwyczajną do księżnej Grzymisławy stawić się omieszkała, bo zapałem nabożeństwa będąc rozżarzona i słodkością dziwnej łaski Bożej napojona, on czas przedłużony, który na bogomyślność w przerzeczonym kościele Mikołaja św. odprawowała, krótki się jej widział. A Grzymisława, gdy zwykłym sposobem ocuciwszy się do łożnicy panieńskiej weszła dla przypatrowania się jej wszystkim sprawom nie nalazwszy bardzo się zafrasowała, dziwnie sobie rozumiejąc dokąd by odeszła, albo gdzieby się i czym zabawiała. Był na ten czas ochmistrz jej Mikul, który bł. Kunegundę z jej sługą Przecławą na modlitwie w kościele św. Mikołaja zostawiwszy nazad się był wrócił, który widząc księżnę Grzymisławę tak frasobliwą co prędzej do Kunegundy pobieżał. Drogę, którą ona szła, krwią z jej nóg płynącą wszystkie prawie skropione upatrując, do kościoła wtedy św. Mikołaja wszedłszy obaczył bł. Kunegundę, która ręce złożywszy i oczy w niebo wlepiwszy w tak zapalczywej modlitwie i bogomyślności wtopiona, tak, że też jakoby od siebie odeszła i czekając nieco, żeby się sama z bogomyślności ocuciła, a że mu się długo czekać widziało głośno i przykro zawołał: "Cóż też po tym nabożeństwie tak wielkim i tym sie popisowaniu Świątobliwości, dlaczego ja gardło dać muszę, bo jak się książę Bolesław za odniesieniem matki swej Grzymisławy o tych twoich zabawach i wybieganiu nocnym na modlitwy dowie, ty u niego nie będziesz bez podejrzenia, a ja zaś głową swoją to zapłacić muszę, zaniechajże proszę i przestrzegam tych potajemnych nabożeństw i wybiegania nocnego, ochroń sławy swej i zdrowia, mego, które jeśli inaczej uczynisz na słabej nici zawisło. Na ten głos ochmistrza swego Mikuły jak ze snu jakiego Kunegunda dziewica się ocuciwszy tak przykrymi i uszczypliwymi sługi swego słówy najmniej się nie poruszyła, ale z przedziwną cierpliwością nie tylko takie przymówki, lecz i wszelakie inne krzywdy gotowa będąc znosić łagodnie odpowiedziała: "Nie frasuj się sługo mój wierny i o twoje niebezpieczeństwo i o sławę moją; bądź tego pewien, że miłującym Pana Boga wszystkie sprawy na dobre wychodzą i głowa twoja i sława moja bez żadnej wątpliwości łaską niebieską zasłoniona i ochroniona będzie".

            To rzekłszy do zamku się wróciła, a za tym ją gęsty obłok ogarnął tak, iż przez nikogo na spotkaniu widziana być nie mogła, ale też na zamek do księżnej Grzymisławy przyszedłszy, onej się jakoby dopiero z pokoju swego wyszła ukazała, która onej niebytności zapomniawszy tylko jej nie strofowała, ale ani przykrego słowa wyrzekła, rozumiejąc, że nie gdzieindziej jeno w zamku się na miejscu osobnym bawiła, co wszystko moc Boska sprawowała i cień obłokowy, aby jej nie widziano i nie pamiętać, aby jej nie strofowano"[2].

            Po faktycznym zawarciu małżeństwa Kingi z księciem Bolesławem, które miało miejsce w Krakowie na Wawelu w roku 1246 lub 1247, gdzie uroczystości weselne odbywały się przez cały tydzień para książęca zamieszkała w zamku w Nowym Korczynie. Zamek wawelski nie nadawał się jeszcze do zamieszkania, gdyż jeszcze nie naprawiono zniszczeń uczynionych przez pierwszy najazd Tatarów, a potem przez księcia Konrada Mazowieckiego. Podobnie zamek w Sandomierzu nie był w pełni odbudowany po zniszczeniach tatarskich. Książę Bolesław często przebywał poza Nowym Korczynem, gdyż swoje obowiązki związane z administracją księstwa wykonywał w poszczególnych miastach, nadto kochał się w polowaniu na grubego zwierza. W Nowym Korczynie stale zamieszkiwała bł. Kinga ze swą teściową Grzymisławą. Kinga uprosiła sobie u Grzymisławy osobne mieszkanie w zamku wśród dam swego dworu, by mogła łatwiej oddawać się bez wiedzy Grzymisławy nocnym czuwaniom w kościele. W celu zabezpieczenia swej osoby, Kinga powiadamiała o nocnych czuwaniach w kościele św. Mikołaja swego pedagoga Mikułę, wiedziała także o zwyczajach księżnej węgierska matrona Przecława, wiedziały dworki towarzyszące Kindze do kościoła. Kinga zyskiwała sobie ich życzliwość i dyskrecję rozmaitymi darami.

            Mogło się, więc przydarzyć, że Grzymisława czując się odpowiedzialną za bezpieczeństwo życia Kingi sprawdzając jej obecność w zamku korczyńskim zauważyła jej nieobecność i wszczęła poszukiwanie księżnej, a ponieważ Mikuła wiedział gdzie księżną w tym czasie można było znaleźć, to ją odszukał i wrócili oboje na zamek.

            Do legendy zaliczyć trzeba cudowny obłok zasłaniający Kingę i Mikułę, tak, że przez nikogo nie byli widziani po drodze z kościoła św. Mikołaja do zamku korczyńskiego.

            Wiemy, że św. Kinga niezłomnie walczyła o zachowanie dziewictwa w małżeństwie. Czyniła to prośbą, przekonywaniem, podsuwaniem zbożnych intencji, dla których mieli zachowywać czystość w małżeństwie. Kinga znając jednak słabość człowieka w tej dziedzinie starała się wypraszać u Boga potrzebną łaskę do wytrwania w swoim postanowieniu i potrzebne łaski w tej dziedzinie dla swojego męża. W związku z tym pomnażała swoje modlitwy, odbywała nocne czuwania w kościele, podejmowała posty, biczowała się, nosiła ostrą włosiennicę przylegającą bezpośrednio do ciała.  

            Tymczasem Grzymisława, jej teściowa doświadczona licznymi cierpieniami i kłopotami po śmierci swojego męża Leszka Białego, czuła się odpowiedzialną za bezpieczeństwo Kingi zwłaszcza pod nieobecność jej syna Bolesława. Sama, bowiem przeżyła podstęp Konrada Mazowieckiego i uwięzienie wraz z małoletnim synem Bolesławem, dlatego obawiała się, że ludzie nieprzychylni Bolesławowi mogą zaszkodzić Kindze pozbawiając ją wolności lub nawet życia.

            Przypadkowe stwierdzenie, że nie ma w swoich komnatach Kingi musiało spowodować u Grzymisławy zakłopotanie i lęk co mogło stać się z Kingą. W takich sytuacjach Grzymisława traciła panowanie nad sobą i polecając szukać Kingi groziła odpowiednimi karami tym, którzy z woli księcia mieli czuwać nad bezpieczeństwem Kingi.

            Autor najstarszego życiorysu św. Kingi uważa za cudowne to, że gęsta mgła otoczyła wracającą Kingę z kościoła św. Mikołaja na zamek tak, że nikt jej nie widział.

            Kto przez jakiś czas przebywał w Nowym Korczynie łatwo się przekonał, że w widłach rzek Wisły i Nidy, gdzie stał książęcy zamek korczyński, bardzo często, zwłaszcza nocą i przed wschodem słońca, pojawiają się tak gęste mgły, że widoczność ograniczona jest zaledwie do paru metrów. Nie trzeba, więc wskazywać na cudowną interwencję Bożą spieszącą z pomocą Kindze, ale wystarczy stwierdzić specyficzne w tym mieście warunki atmosferyczne, a wszystko da się wytłumaczyć w sposób naturalny.

 

 


[1] Vita I, - Przybyszewski, s.57 i 59.

[2] Vita II, - Mojecki, s.29-31.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska