2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Uratowanie życia ojcu

10.

 

URATOWANIE OJCU ŻYCIA W CZASIE POBYTU NA WĘGRZECH.

 

            W najstarszym życiorysie św. Kingi czytamy: "Tak samo ojca swego w cudowny sposób wyzwoliła od zasadzek śmierci. Gdy bowiem w czasie uczty wydanej przez komesa imieniem Paweł, król miał być zabity, św. Kinga wsparta mocą Najwyższego weszła między uzbrojonych w miecze mężów. Trzydzieści mieczy wyrywając z rąk złoczyńców, oddała swoim rycerzom, a ojca swą prawicą z pośrodka nieprzyjaciół wyprowadziła"[1].

            Drugi żywotopisarz tak opisuje ten fakt: "Trafiło się tedy, że ojciec jej Bela od Pawła niejakiego starosty węgierskiego na bankiet był zaproszony, nie wiedząc, że tam na zabicie jego zdrada była nagotowana i już oni zdrajcy jako się oni namówili na końcu bankietu z gołymi mieczami i tulichami na zdrowie królewskie czyhali, ona w duchu niebezpieczeństwo ojcowskie widząc prawie na czas do onego miejsca przybieżała i zajuszonym mężobójcom dobytych broni i mieczów w liczbie trzydzieści, panieńską ręką wydarłszy, sługom swym co za nią przyszli oddawała; tak byli oni zdrajcy jej przybyciem i wejrzeniem jak piorunek przerażeni i potrwożeni, że bronie swoje wydobyte zapomniawszy się z ręku dawali, a ociec Bela za jej sprawą przy zdrowiu został, którego też przez pośrodek mężobójców onych na się zasadzonych, że go żaden tknąć nie śmiał wywiódłszy i prawicą swoją od pocisków z bliska i z daleka broniąc do pałacu królewskiego przeprowadziła"[2].

            Prawie to samo powtórzył w życiorysie św. Kingi Frankowic. Po roku 1246 lub 1248 po uroczystych zaślubinach Kingi z Bolesławem w Krakowie na Wawelu, Kinga postanowiła odwiedzić swoich rodziców na Węgrzech. W czasie pobytu u rodziców Kinga dowiedziała się o przygotowanym zamachu na życie swego ojca Beli IV. Podobnie jak Bela prowadził walkę ze swoim ojcem, Andrzejem II o władzę w królestwie, tak syn Beli IV, Stefan, zabiegał o władzę. Miał swoich zwolenników, którzy raczej popierali jego niż Belę. Czy zamach na życie Beli był zamierzony przez syna Stefana następcę tronu, czy tylko inicjatywa wyszła od jego zwolenników, trudno stwierdzić, chociaż źródła historyczne wyraźnie stwierdzają walkę o władzę między synem, a ojcem.

            W związku z zaistniałym stanem walki o władzę w królestwie, zarówno Bela IV, jak i następca tronu Stefan, mieli dobry wywiad o sobie, o podejmowanych czynnościach, o pobycie poza miejscem zamieszkania. Stąd nic dziwnego, że przebywająca na Węgrzech Kinga dowiedziała się o planowanym zamachu na swego ojca.

            Żywotopisarze uważają za cudowny sam fakt, że słaba niewiasta potrafiła obezwładnić trzydziestu dojrzałych i wyćwiczonych w walce ludzi, odbierając im miecze. Tłumaczyli to szczególną interwencją Bożą, ze względu na osobistą świętość życia Kingi.

            Tymczasem sam fakt można wytłumaczyć w sposób naturalny. Kinga była osobą odznaczającą się wielką energią, męstwem, umiejętnością w pokonywaniu trudności i przeciwności. Okazała to, kiedy dowiedziała się, że jeden z rycerzy krakowskich więził między sługami swoją żonę, a wziął do siebie inną niewiastę, którą traktował jak żonę, Kinga mimo zagrożenia mieczem, przeszukała dom, odnalazła prawowitą małżonkę, nakłoniła rycerza do wierności prawowitej żonie, a nałożnicę, chociaż była znacznie tęższa od Kingi, wzięła na ramię i wrzuciła na wóz, by ją wywieźć i umieścić w takim miejscu, gdzieby rycerz nie miał okazji do łamania przysięgi małżeńskiej[3].

            Energiczna postawa św. Kingi i grupa rycerzy towarzyszących jej, gdyż w tak daleką podróż w jaką wybrała się Kinga musiał, jej towarzyszyć orszak rycerski, zamachowcy poczuli się zaskoczeni. Nie wiedzieli, czy dom Pawła nie jest otoczony większą liczbą zbrojnych, skoro widzieli, że uzbrojeni rycerze towarzyszą Kindze. Nie byli pewni, wobec takiej sytuacji swego zwycięstwa i woleli poddać się i oddać trzymaną w ręku broń i nie przeszkadzać królowi w opuszczeniu miejsca biesiady.

            W tym przypadku nie potrzeba uciekać się do nadzwyczajnej interwencji Bożej, ale sprawę zamachu na życie króla Beli IV można wytłumaczyć w sposób czysto naturalny. Należy jednak zaznaczyć, że ten fakt przyczynił się jeszcze bardziej do zacieśnienia więzów miłości ojcowskiej Beli IV, do swojej córki Kingi. 

 


[1] Vita I - Przybyszewski, s.73.

[2] Vita II - Mojecki, s.88 - 89.

[3] Vita I, c.XVII, s.702 - 703: Vita II, c.XII, s.232 - 233: Frankowic dz.cyt. s.78 - 79.

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska