2017-10-17     Antonii, Ignacego, Wiktora     "Nie depcz smutkowi po piętach bo się może odwrócić" - Autor nieznany    
Św. KingaZakon Sióstr KlarysekKlasztor starosądeckiGaleriaKontaktAktualnościUroczystości ku czci św. Kingi
Legendy górnicze w Bochni


19.

 

LEGENDY GÓRNICZE W BOCHNI

 

            W r. 1978 ukazała się w Krakowie książka Juliana Majki zatytułowana "Baśnie i legendy górników wielickich". O niektórych legendach górniczych wspomina Kornelia Dobkiewiczowa w książce "Drogocenne wiano"[1]. Wiele legend górniczych rozsia­nych jest w rozmaitych żywotach św. Kingi wydanych w XVIII - XX wiekach[2]. Duże zainteresowanie budzi opracowanie, jakiego podjęła się Urszula Janicka - Krzywda w artykule p.t. "Wierzenia górników wielickich"[3].

            Odnośnie świata górniczego w Bochni zachowało się znacznie więcej legend dotyczących samego odkrycia złóż soli kamiennej, wprost cudownego odnalezienia pierścienia św. Kingi, który to pierścień wrzuciła do kopalni na Węgrzech. Znacznie mniej legend jest związanych z życiem i pracą górników z ich stosunkiem do św. Kingi, szczególnie zaś mówiących o dowodach opieki w pracy górniczej ze strony Świętej.

            Fundamentem kultu św. Kingi w świecie górniczym w Bochni, gdzie czczono ją jako szczególną patronkę górników, była legenda o cudownym przeniesieniu bogatych pokładów soli z kopalni Marmarosz Sziget na Węgrzech do Bochni w Polsce i znalezieniu w pierwszym wydobytym kryształowym głazie soli pierścienia św. Kingi.

            Praca górników nie należy do zajęć bezpiecznych. Górnicy ciągle są narażeni na utratę zdrowia, kalectwo, a nawet nagłą śmierć. W okolicznościach zagrożenia, człowiek w codziennej pracy chętniej lgnie do Pana Boga, częściej myśli o śmierci, bardziej uświadamia sobie, że tylko dzięki szczególnej opiece Bożej może uniknąć nieszczęśliwego wypadku. Tak było w dawnych wiekach, tak jest i dzisiaj, mimo osłabienia wiary i pobożności wśród górników. Górnik zawsze pragnął utrzymywać kontakt z Panem Bogiem, polecał się Jego opiece, wzywał ku swojej pomocy świętych Pańskich. Górnicy odmawiali specjalne modlitwy przed rozpoczęciem pracy i po jej zakończeniu.

            Religijność górników w dawnych czasach była charakterystyczną nie tylko dla poszczególnych jednostek, ale całego świata górniczego. Niejednokrotnie praca w kopalniach była pracą dziedziczną, przechodziła z ojca na synów i w ten sposób zawód górniczy, jego zwyczaje, praktyki religijne, przechodziły z pokolenia na pokolenie.

            Od chwili powstania na terenie Polski zawodu górniczego, górnicy obierali sobie świętych patronów jako szczególnych orędowników u Boga. Do patronów górniczych należeli w pierwszym rzędzie Najświętsza Maryja Panna, św. Antoni Padewski, św. Barbara, św. Kinga, a na Śląsku św. Anna. Spośród wymienionych świętych jedynie św. Kinga miała konkretny związek z kopalnią i światem górniczym, chociaż ten związek oparty został jedynie na legendzie.

            Górnicy byli przekonani, że ich święci patronowie spełniają swoje posłannictwo przez ostrzeganie górników przed mającym nastąpić zagrożeniem ich życia, ratowanie ich w razie zawałów chodników i miejsc bezpośredniej pracy, zalewu wodą, pożaru, wydobywania się szkodliwych lub nawet trujących gazów, nadto na wynagradzaniu górników za ich pracowitość, uczciwe i bogobojne życie oraz karaniu tych, którzy pracują niesumiennie, są nieuczciwi i niekoleżeńscy[4].

            Wśród górników panowało przekonanie, że święci ostrzegając przed niebezpie­czeństwem najczęściej ukazują się jako milcząca postać, dając gestem znać skąd zbliża się zagrożenie, a więc wskazują ręką czy wzrokiem na strop, z którego ma oderwać się bryła soli, kierunek zbliżającego się pożaru czy wody. Święci troszczą się także o bezpieczeństwo górników w sposób niezauważalny, że sami górnicy dostrzegają grożące im niebezpieczeństwo w pracy. Czasami święci Patronowie według przekazań górniczych wprost przemawiają do pracujących górników w zagrożonym miejscu, nakazując im opuścić miejsce pracy. Czasami święci Patronowie ukazują się górnikom we śnie i tym, których chcą ocalić pokazują wizję mającej nastąpić katastrofy, lub tylko dają ostrzeżenie. 

            Górnicy przekazywali sobie jak to święci Patronowie nieśli pomoc ich przodkom, znajomym, starszym górnikom wyprowadzając ich z zasypanych chodników, zbłąkanych w kopalnianych wyrobiskach, o cudownym dostarczaniu wody czy żywności oraz światła dla czekających na wydobycie ich,  odciętych od świata przez katastrofę w podziemiach kopalni.

            Święci, jak św. Kinga, pomagała górnikom, pomagała górnikom w opanowaniu pożaru w kopalni, czy też zalewie chodników i miejsc pracy podziemną wodą. Tam, gdzie ludzie byli bezradni wobec żywiołu wody czy ognia przychodziła z pomocą św. Kinga.

            W świecie górniczym, zwłaszcza w kopalniach soli, w których szczególną patronką jest św. Kinga, istnieje przekonanie, że ich Patronka szczególnie przyczynia się do tego, że górnicy biedni, dorabiający się, niesprawiedliwie traktowani przez przełożonych, a uczciwie i solidnie pracujący, odznaczający się pobożnością i przykładnym życiem, koleżeńscy i zawsze niosący pomoc drugim, doznają szczególnego wynagrodzenia przez wskazanie im miejsca, gdzie znajduje się lepsza gatunkowo i łatwiejsza do eksploatacji sól, co bardzo skutecznie pomaga do zdobycia lepszego wynagrodzenia za pracę, zyskanie lepszych narzędzi pracy.

            Kary dotyczą przede wszystkim górników nieuczciwych, niekoleżeńskich i lekceważących świętych Patronów. Nigdy kara zesłana przez Świętego nie powoduje trwałego kalectwa lub śmierci, może to być jedynie choroba, czy drobny wypadek, który ma przypominać winnemu, że jego uczynki są znane i oceniane przez istoty nadprzyrodzone[5].

            Na terenie Bochni i okolic nie tylko górnicy, ale ich rodziny i korzystający z owoców pracy górniczej w szczególny sposób oddawali cześć św. Kindze. Na wieść o nowych cudach i łaskach doznanych za wstawiennictwem św. Kingi ożywiała się w sercach tych ludzi prawdziwa wdzięczność, miłość, pragnienie szerzenia kultu Błogosławionej. Z coraz większym zaufaniem uciekano się do tej miłosiernej Pani, o której dowiadywano się, że nikomu nie odmówiła swojej pomocy i zawsze spieszyła ratując w potrzebie proszących.

            Być może ta religijna postawa bocheńskiego społeczeństwa sprawiła, że z biegiem lat św. Kinga stawała się Patronką nie tylko górników pracujących w kopalniach soli, ale wszystkich górników na terenie całej Polski. Kult św. Kingi jako patronki górników był już ustalony w pierwszej połowie XV wieku, o czym mówi fakt urządzenia pielgrzymki do Starego Sącza, do grobu Świętej, przez górników bocheńskich w czasie pożaru kopalni w roku 1441.

            Górnicy, którzy nie mogli ugasić pożaru kopalni zwrócili się w modlitewnej pielgrzymce i uczestniczeniu w Najświętszej Ofierze przy grobie św. Kingi do swojej niebieskiej opiekunki żup solnych.

            Świadkowie procesu beatyfikacyjnego św. Kingi z roku 1684 przekazali wiele szczegółów dotyczących czci i kultu Świętej wśród górników i ich rodzin w Bochni. Zeznawali oni, że górnicy przed rozpoczęciem pracy polecają się szczególnej opiece św. Kingi, wielu z nich bierze udział w pielgrzymkach do jej grobu, niektórzy z nich dostąpili tam szczególnych łask. Zeznania tychże świadków dotyczą nie tylko okresu przeprowadzania procesu beatyfikacyjnego, ale także dotyczą kultu kilkadziesiąt lat wstecz. Na szczególną uwagę zasługują zeznania świadków o cudownym ocaleniu za wstawiennictwem św. Kingi, życia górników nazwiskiem, Jędrzeja Wlaszka i Bartłomieja Ladaco. Jędrzej Wlaszek spadł ze "ślągu" w głąb szybu Floriańskiego, groziła mu niechybna śmierć, w ostatniej chwili uchwycił się liny i dzięki temu ocalał. Jak sam później twierdził ocalenie zawdzięczał św. Kindze, której w momencie niebezpieczeństwa polecał się.

            W krótkim czasie potem podobnego cudu doznał Bartłomiej Ladaco, który w dzień święta św. Kingi wpadł głową do szybu. Widząc to nadzorca nadszybia zawołał: "Najświętsza Panno i święta Kunegundo ratuj go", i wtedy Ladaco uchwycił się liny tak mocno, że go potem ledwo od niej oderwano. Kiedy go wydobyto na powierzchnię, nadzorca kazał mu, by podziękował Najświętszej Pannie i św. Kindze, że go od nagłej śmierci wybawiły[6].

            Świadkowie nie podają dokładnie daty, kiedy miały miejsce te wypadki, według ich zeznań cudowne. Jednak na podstawie ich zeznań w czasie procesu w roku 1684 możemy stwierdzić, że skoro w tym czasie nie żyli już naoczni świadkowie, lecz tylko świadkowie, którzy słyszeli od naocznych świadków, opierając się na dziełku dominikanina, O.Tomasza Rościszewskiego, który w roku 1639 wspomina o wypadku Wlaszki w kopalni wielickiej[7] możemy twierdzić, że to zdarzenie miało miejsce przed rokiem 1639.

            Wprawdzie O.Rościszewski sławiąc Matkę Bożą Bocheńską mówi o cudach za jej wstawiennictwem, podaje jako najstarszy, cud z roku 1621, a jako cud ósmy z rzędu podaje cud z Wlaszką, co pomaga w przybliżeniu ustalić datę cudownego zdarzenia[8].

            Wyżej przytoczone fakty związane z pracą górniczą w Bochni świadczą, że w okresie między rokiem 1621, a 1684 św. Kinga cieszyła się wielkim kultem i czcią w społeczeństwie bocheńskim.

            Według zeznań świadków z procesu beatyfikacyjnego z roku 1684 można twierdzić o przekonaniu społeczeństwa bocheńskiego, iż wielu górników zawdzięczało św. Kindze ocalenie życia podczas trudnej i niebezpiecznej pracy w kopalni oraz ostrzeżenia przed zagrażającym niebezpieczeństwem[9].

            Prawdopodobnie już w pierwszym ćwierćwieczu XVII wieku w związku z ocaleniem życia górników, Jędrzeja Wlaszka i Bartłomieja Ladaco, górnicy obchodzili dzień 24 lipca, rocznicę zejścia św. Kingi z tego świata jako święto górnicze[10]. W dniu tym w kopalni ustawała wszelka praca, a urzędnicy kopalni wraz z robotnikami żupy solnej uczestniczyli obowiązkowo w uroczystym nabożeństwie[11]. Kopalnia soli w Bochni stała się, więc miejscem szczególniejszego kultu św. Kingi. Pod wizerunkiem Chrystusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej górnicy zawieszali woskowe lub drewniane wota, które miały świadczyć o łaskach otrzymanych za wstawiennictwem patronki górników św. Kingi, do której górnicy żywili wielkie nabożeństwo[12].

            Był zwyczaj, że kiedy wczesnym rankiem spuszczano górników do kopalni, górnicy wraz z ubogimi studentami, którzy za tą pobożną posługę otrzymywali drobne datki, śpiewali Litanię Loretańską, w której po wezwaniu: Królowo Wszystkich Świętych, dodawano trzykrotnie błagalną prośbę: "Święta Kunegundo, Patronko nasza, módl się za nami". Górnicy zeznawali w procesie beatyfikacyjnym, w roku 1684, że posiadali także osobną litanię do św. Kingi jako Opiekunki górników[13].

            Prawdopodobnie po roku 1690, kiedy to nastąpiła faktyczna beatyfikacja Kingi, w kopalni bocheńskiej powstała kaplica pod wezwaniem tejże błogosławionej. Być może była ona bardzo skromna i dlatego Lustracja Żupna z roku 1709 nie wspomina o tej kaplicy w żupie bocheńskiej, chociaż wymienia inne kaplice tam się znajdujące[14]. Według niektórych autorów kaplica w kopalni bocheńskiej powstała w pierwszej połowie XVIII wieku[15].

            Zastrzeżenia, co do daty powstania kaplicy św. Kingi w kopalni bocheńskiej może budzić fakt, że na obrazie umieszczonym w obecnej kaplicy w podziemiach kopalni, przedstawiającym św. Kingę, na odwrocie znajduje się napis stwierdzający, że w latach 1858 - 1861, została wydrążona kaplica św. Kingi, a w dniu 24 grudnia 1861 roku, ks. Piotr Krasiński poświęcił tą kaplicę. Być może chodzi tu o powiększenie istniejącej już kaplicy[16].

            Obecna kaplica w kopalni bocheńskiej jest obszerną i wysoką grotą zwężającą się w kierunku ołtarza. Ołtarz jest drewniany w stylu barokowym, a w nastawie ołtarza znajduje się duży olejny obraz przedstawiający scenę znalezienia pierścienia i oddania go św. Kindze. Na pierwszym planie przedstawieni są dwaj górnicy w pozycji klęczącej, jeden z nich podaje św. Kindze pierścień, obok księżnej Kingi stoi jej małżonek, Bolesław Wstydliwy, a w głębi stoi orszak książęcy, a nad nim sztandar z białym orłem i zarysy budowli nadszybowej.

            W zwężonej części groty stanowiącej jakby prezbiterium kaplicy we framugach wykutych w ścianach znajdują się posągi z brył solnych, św. Barbary, św. Kingi, św. Stanisława biskupa i męczennika oraz św. Antoniego. Oprócz tych posągów są jeszcze dwa posągi drewniane przedstawiające jakiegoś biskupa i świętą niewiastę.

            W roku 1922 W. Jankowski i F. Turza wykonali w materiale solnym estetyczną ambonę, nadto naprzeciw ołtarza znajduje się wykonany w bryłach soli chór, a z kawałków kryształowej soli sporządzono pająk, na którym górnicy zapalają liczne świece podczas nabożeństw w kaplicy. Poza faktem, że obraz malował artysta Krasiński z Krakowa nie znamy autorów i wykonawców figur, tak drewnianych jak i wykonanych w bryłach soli. 



[1] Dobkiewiczowa, dz.cyt. s. 23 i nn: 29 i nn: 129 i in.

[2] Bibliografia bł. Kingi ułożona chronologicznie od r. 1320 do 1993 r. Stary Sącz 1994, s. 1-71, poz. od 1 - 1059.

[3] Janicka - Krzywda Urszula, Wierzenia górników wielickich, w: Studia i materiały do dziejów żup solnych w Polsce, Wieliczka 1979, T.VIII, s. 127-154.

[4] j.w. s. 138-139.

[5] j.w. s. 139.

[6] Zeznania Józefa Grotkowskiego, rajcy bocheńskiego i zeznania Rabsztyńskiego podżupka bocheńskiego - Proces II beatyfikacyjny z r. 1684 k. 427 i 422-425.

[7] Tomasz Rościszewski O.P., Puklerz złoty na obronę obrazów katolickich w Krakowie R.P. 1639, cud 8.

[8] j.w. s. 36, cud 22.

[9] Zeznania Goika i Drotowskiego w procesie beatyfikacyjnym z r. 1684, k. 227-229.

[10] Kowalski, dz.cyt. s. 174-75.

[11] j.w. s. 177.

[12] Proces beatyfikacyjny z r. 1684, k. 443-445.

[13] j.w.: zeznania Kosseckiego Zygmunta.

[14] Patrz: Teka Fischera prof. Bocheńskiego gimnazjum.

[15] Kowalski dz.cyt. s. 181.

[16] j.w.

 

Kreator IAP - (C)opyright by Interaktywna Polska